Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: Sensja
Treść opinii: Z usług tego salonu skorzystałam dzięki ofercie jakiś zakupów zbiorowych (grupon).Otrzymałam ofertę skorzystania z baleyage i strzyżenia w promocji, w cenie 79 zł, podczas gdy regularna cena takiej usługi kosztowała 180 zł. Przyznaję się, że uznałam to za dobrą ofertę, kupiłam kupon i umówiłam się do salonu. Samo umówienie się było bardzo przyjemne, pani, która odebrała telefon była uprzejma i miła. W umówionym dniu udałam się pod wskazany adres. Salon znajduje się na piętrze, od strony ulicy nie było żadnego szyldu wskazującego na salon o tej nazwie. Ponieważ była informacja o salonie udałam się tam. Wejście jest po starych, stromych schodach, bardzo niewygodne. Salon w środku wygląda normalnie, niezbyt przyjemnie urządzony, nie przytulny, ale czysty. Znajdowały się w nim trzy lub cztery pracownice. Ponieważ byłam z mężem (też do strzyżenia), panie powiedziały, że najpierw będzie on strzyżony, potem nagle stwierdziły, że mam siadać ja na fotel. Śmieszne, świadczy o kompletnym niezdecydowaniu pracowników. Kiedy siadłam na fotelu zaproponowano mi herbatę. Była ciekawa w smaku, chociaż nie lubię owocowych. Z grzeczności zapytałam, jaki to smak i u mojemu zdziwieniu w całym salonie nikt nie umiał na to pytanie odpowiedzieć. Jedna z pań zaczęła się mną zajmować i robić mi baleyage. Dziwne, bo zawsze najpierw byłam strzyżona a potem farbowana. Podczas gdy fryzjerka się mną zajmowała jedna koleżanek obcięła włosy mojego męża, co zrobiła bardzo szybko i asystowała "mojej" fryzjerce, a tak naprawdę zajmowały się obie plotkami i opowiadaniem sobie historii życia. Praca fryzjerek była bardzo źle zorganizowana, dziewczyna, która zajmowała się moimi włosami nie miała pojęcia co gdzie się znajduje w salonie, druga musiała jej szukać i podawać. Zostałam też zachęcona do skorzystania z dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych. Niestety nie umiano mi o nich powiedzieć nic więcej niż to, że kosztował 50 zł a teraz jest promocja i kosztuje 20, czyli jest okazja. Brakło rzetelnej informacji w jaki sposób może pomóc moim włosom. Po zmyciu rozjaśniacza z moich włosów fryzjerka zapytała, czy będzie też strzyżenie. Zdziwiłam się, że o to pyta, bo w końcu zapłaciłam za taką usługę już z góry. Podczas strzyżenia fryzjerka niestety okazała się bardzo niezdecydowana i mało kompetentna, nie umiała nic doradzić, ocenić w jakiej fryzurze będzie mi do twarzy. Okazało się, że nie wie gdzie w salonie jest prostownica i jak się ją włącza! Strzyżenie, zarówno moje jak i męża całkiem przeciętne, baleyage też nie powalający (jakieś dziwne blond placki i wielkie pasma), wyglądał niestety raczej jakbym go sobie sama robiła a nie u fryzjera, w dodatku miałam wrażenie, że jestem obiektem eksperymentu, obie dziewczyny nie wiedziały jak długo ma trwać odbarwianie i co tak do końca z tego wyjdzie! Wiem, bo rozmawiały na ten temat nad moją głową. Podczas rozmowy usiłowałam też dowiedzieć się czegoś o farbach sprzedawanych w aptece (mam uczulenie na większość farb dostępnych na rynku polskim, więc chciałabym kupić coś innego), od fryzjerki dowiedziałam się, że tak, widziała w aptece reklamę i wie, że jakieś takie farby są. Więc od osoby zajmującej się włosami nie dowiedziałam się nic. Kiedy wychodziłam dostałam kartę stałego klienta, po kilku zabiegach jeden ma być gratis. Do dzisiejszego dnia uważałam wizytę za dość nieudaną, ale jednak oceniałam ją pozytywnie. Dzisiaj jednak spojrzałam na stronę salonu, bo chciałam się upewnić co do adresu. Zerknęłam też na cennik i ku mojemu zdumieniu okazało się, że strzyżenie z baleyage kosztuje między 85 a 100 zł. Zabawne, na początku grudnia to samo kosztowało 180 zł. Czyli zapłaciłam cenę prawie regularną, podkręconą na czas promocji. Zabawne, że na przykład manicure kosztowało wtedy 25 zł i teraz też. Ponieważ nie lubię takich kombinacji a jakość obsługi bardzo słabiutka definitywnie skreślam ten salon.