Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Szakal

Dotycząca firmy: Kaufland

Treść opinii: Wybrałem się na zakupy do tego sklepu, ponieważ miałem po drodze. Potrzebowałem kilka produktów, ale skoro nie ma dostępnych koszyków na zakupy byłem zmuszony zabrać ze sobą wózek. Oczywiście chwyt marketingowy zadziałał, ponieważ ostatecznie kupiłem więcej rzeczy niż potrzebowałem w danej chwili - ale zapas nie zaszkodzi, bo i tak bym musiał innego dnia to kupić. Minąłem kilka regałów wąskim korytarzykiem i dotarłem do stoiska z mięsem, gdzie stanąłem i przyglądałem się produktom. Zauważyłem jedną Panią za ladą, która rozmawiała z inną Panią, która myła szyby na ladzie. Były bardzo zagadane i widocznie rozmowa im się tak bardzo kleiła, że w ogóle nie okazały zainteresowania mną. Po kilku minutach jedna z Pań raczyła podejść do mnie, więc poprosiłem o to czego potrzebowałem, ale musiałem Pani powtarzać co chcę, ponieważ nie dosłyszała - nie dziwie się, w końcu prowadziła bardzo ciekawą i prywatną rozmowę, o której nawet ja się dowiedziałem. Bardzo zniechęcony do tego stoiska odszedłem w poszukiwaniu dalszych produktów. Muszę zaznaczyć, że taka obsługa zniechęca do kupna w danym miejscu, ponieważ nie interesują mnie sprawy innych, tylko kupno mięsa! Resztę zakupów odbyło się bezproblemowo, ponieważ sam się obsłużyłem i nie musiałem nikogo prosić o pomoc przy podaniu danej rzeczy. Niestety przy kasie spotkała mnie nie za miła sytuacja, ponieważ Pan sprzątający podłogę wózkiem kazał mi się odsunąć z kasy, kiedy to pakowałem zakupy. Zrobiłbym to z chęcią gdyby nie to, że kasjerka kasowała już produkty i miałem ich coraz więcej do pakowania, ledwo co dążyłem z pakowaniem to jeszcze mi utrudnił zadanie. Poczułem się w dziwniej sytuacji, bardzo niekomfortowo. Oczywiście odsunąłem się z grzeczności. Nawet mnie Pan nie przeprosił. Po skasowaniu produktów Pani powiedziała kwotę do zapłaty i wręczyłem bon świąteczny za 100zł. Pani zrobiła zdziwioną minę, jakby widziała pierwszy raz czegoś takiego. Pierwsze co usłyszałem było to, że nie może mi go przyjąć, bo nie wie czy akceptują takie bony. Kolejne moje rozczarowanie. Szkoda, że zamiast rzucić mi taki tekst nie zaczęła konsultować to z kimś. Trochę mi się śpieszyło, więc powiedziałem Pani, że już płaciłem takim samym bonem w tym sklepie i że nawet na okienku przy kasie jest taki znak, który miał ten bon z informacją, że przyjmują takie bony. Ale Pani widocznie mi nie wierzyła. No cóż, czekałem kilkanaście minut stojąc. W końcu przedzwoniła gdzieś i potwierdzono jej, że akceptują takie bony. Zapłaciłem i udałem się w stronę parkingu. Gdyby nie to, że mam po drodze ten supermarket, to wątpię, żebym robił tam zakupy.