Opinia użytkownika: Maxima
Dotycząca firmy: Medyk
Treść opinii: Nie od dziś moje dzieci są pacjentami Przychodni "Medyk" w Starogardzie Gdańskim.Do tej pory nie mogłam narzekać na obsługę placówki, jednakże kilka dni temu odbyłam wizytę, po której zaczęłam wątpić w kompetencje rzekomego "specjalisty". Niestety lekarz prowadzący moje dzieci był w tym czasie w gabinecie "dzieci zdrowych " i nie mógł mnie przyjąć. Udałam się na wizytę do dr Anny K. -W. Pomimo, że Pani doktor widziała oczekującą osobę do gabinetu, stała w recepcji i pijąc kawę wesoło gawędziła z Paniami tam siedzącymi. Zalezało mi na czasie, więc podeszłam, chcąc zapytać o godziny przyjmowania. Usłyszałam, że zaraz podejdzie lekarz. Owszem, przyszedł, ale zamknął drzwi gabinetu nie prosząc doń pacjentów. Po chwili zapukałam z pytaniem " czy już można". Odburknięcie lekarza "proszę" świadczyło o jego złym humorze. Zostałam potraktowana jak zło konieczne, a Pani doktor stwarzała wrażenie siedzącej tam za karę. Jako pediatra nie ma żadnego podejścia do dzieci, córka bała się podejść do niej. Lekarz nie zrobił nic, by rozwiać obawy dziecka. Na jego pytanie, czy może wziąć z koszyczka naklejkę, odburknęła "weź". Doktor stwiedziłą u dziecka krztusiec i wydała skierowanie na odpłatne a zarazem drogie badania. Kiedy wróciłam do domu postanowiłam zadzwonić do lekarza rodzinnego moich dzieci i poradzić się w sprawie badań. Niestety źle przełączono rozmowę i telefon odebrała dr K., o której byłam na wizycie. Przekonana, że rozmawiam z moim lekarzem opowiedziałam historię wizyty. Doktor, pomimo, że słyszała, ze nie z nią chciałam rozmawiać nie przerwała rozmowy!!! Wysłuchała moich wywodów i dopiero na końcu przedstawiła się z ironią w głosie, po czym rzuciła słuchawką. Zachowała się bardzo niestosownie i bezczelnie. Wspomnę jeszcze, że moja Pani doktor ( tj. dr W.) przyjęła mnie następnego dnia, pomimo niezarejestrowania. Starała się pomóc, miała czas aby porozmawiać z dzieckiem, usmiechnąć się. Przy niej córeczka nie okazała najmniejszego strachu, z checią podeszła do badania. Doktor postawiła inną diagnozę, nie wspominając nic o badaniach na krztusiec. Po tygodniu leczenia objawy u dziecka ustąpiły. Wniosek taki, że doktor K. myliła się, a dodatkowo naraziłaby mnie na dodatkowy koszty badań, a dziecko na niepotrzebny stres podczas pobierania krwi. Ponadto od przypadkowo spotkanej w poczekalni osoby dowiedziałam się, jak to Pani K. zapisała innemu dziecku antybiotyk w zbyt dużej dawce. Tylko szybka reakcja rodziców i innego lekarza pozwoliła dziecku przeżyć. Pani skarżyła się również na zachowanie dr K., która nie przejęła się sytuacją i rzuciła słuchwką podczas rozmowy telefonicznej. Takie zachowanie lekarza, który składał przysięgę Hipokratesa zakrawa na skandal! Rodzice powierzają zdrowie i życie swoich dzieci lekarzom, wierząc w ich kompetencje i licząc na miłą obsługę. Niestety w przypadku dr K. z Przychodni "Medyk" nie można powiedzieć nic pozytywnego.