Opinia użytkownika: Marta_1133
Dotycząca firmy: Puma
Treść opinii: Jakiś czas temu, udałam się z moim znajomym do salonu Pumy w celu reklamacji butów, w których to odkleiła się podeszwa w prawym bucie. Za pierwszym razem Pani (średniego wzrostu, pulchnej budowy, jasna farbowana blondynka z włosami zwiniętymi w kitek oraz z materiałową opaską na głowie) wypytała mojego znajomego o wszelkie szczegóły, typu: kiedy zauważył usterkę, podczas czego to było (czy przykładowo podczas gry na boisku), jakimi środkami konserwuje buty itp. Obuwie zostało zreperowane ( w sensie sklejone) i zwrócone właścicielowi. Niestety nie minął długi okres kiedy ta sama sytuacja stała się tym razem z lewym butem. Ponownie cała sytuacja się powtórzyła, przy czym już za drugim razem klient według norm ma prawo zwrócić uwagę na swoje oczekiwania, typu czy ma być to naprawa obuwia, czy wymiana na nową parę, czy zwrot gotówki. Skierowałam taką uwagę do Pani przyjmującej reklamację (tej samej o ironio!) która w bezczelny sposób dosłownie "odwarknęła mi" że nie ma zamiaru się ze mną kłócić i jak chcę mogę sobię zadzwonić do ich rzecznika. Znajomy mnie uspokoił, ponieważ nie ukrywam, że miałam ogromną ochotę odpowiedzieć tej Pani i przypomnieć kto jest sprzedawcą a kto klientem. Tym razem ponownie buty zostały sklejone i zwrócone. Jednak niestety cała historia się na tym nie skończyła, ponieważ sytuacja ponownie się powtórzyła, tym razem usterka po wewnętrznej stronie obuwia. Kolejna droga przez mękę. Gdy mój znajomy ponownie odpowiadał na pytania, które znał już na pamięć i wyrecytował całość na przysłowiowym jednym wdechu, kolejna Pani obsługująca skierowała do niego uwagę z lekką irytacją, iż widzi, że mu się to nie podoba ale musi odpytać ze względu na to by później nie miał do niej pretensji o brak formalności. Tym razem buty nie zostały naprawione, w związku z czym w teorii powinien mój znajomy dostać identyczną nową parę (której już sklep nie posiadał) bądź zwrot gotówki. Jednak i w tym punkcie nie poszło tak łatwo, ponieważ obsługa początkowo nie chciała oddać pieniędzy, upierając się, że tego nie ma w ich przepisach i by wybrał sobie jakiekolwiek nowe obuwie na sklepie. Po 10 min kłótni przy kasie, otrzymał zwrot gotówki, jednak niestety po serii niepotrzebnych nerwów.