Opinia użytkownika: Konrad_29
Dotycząca firmy: SANTORINI BAR
Treść opinii: Była to moja druga wizyta w Santorini, więc czas krótką obserwację. Przyszliśmy tam w poniedziałek w porze obiadowej,w lokalu prawie pusto, ale to dzień mało gastronomiczny, więc rozumiem. Miejsce w typowym PRL-owskim pawilonie. Wystrój wnętrza typowo tawerniany, sympatycznie z klimatem. Dużo lepsze wrażenia po zmroku, ale tak to już bywa w tawernach, nie tylko w Warszawie zresztą. Zamówiliśmy zupę cytrynową - przyjemna z warzywami i kawałkami kurczaka, delikatny kwaskowaty smak, oraz zupę rybną (dobra). Na główne danie: mussakę, jagnięcinę z warzywami pieczoną w pergaminie oraz bifteki - kotlet z mięsa mielonego faszerowany fetą. Kotlecik (36 zł) zdecydowanie najmniej udany, wolę w mniejszych rozmiarach (może być za to kilka sztuk), trochę się rozłaził, ale w smaku niezły. Dodatek domówionych tzatzików poprawił znacznie smak. Moussaka (36 zł) była bardzo dobra, osobiście wolę oryginalny smak z dodatkiem nutki wanilii :-)). Natomiast jagnięcina z warzywami (42 zł) to była prawdziwa uczta. Bardzo efektownie podane, wyjęte wprost z pieca zawiniątko zawierało pokrojoną w dużą kostkę jagnięcinę i warzywa. Dobrze przyprawione - dla mnie bomba. Z dodatków oprócz ryżu (nijaki) zamówiliśmy ciecierzycę pieczoną z cebulą i ziołami, która mnie mocno rozczarowała - była utopiona w oleju i duszonej cebuli, smak raczej nijaki. Być może taka jest receptura, ale sam znam co najmniej kilka sposobów przyrządzania tego sympatycznego warzywa. To było to bez wyrazu. Piliśmy wino santorini na kieliszki, retsinę oraz sok ze świeżych pomarańczy. Rachunek grubo ponad 200 zł. Za szybki lunch na trzy osoby bez przystawek i deserów - to trochę za dużo. Obsługa miła, trochę nieśmiała i niezdecydowana. Trochę za często pytają czy smakowało, chyba wystarczy zapytać na końcu. Zdarzyła się mała pomyłka z dodatkami, po której miła Pani przepraszała nas tyle razy, że aż było nam głupio. Chyba nie wyglądaliśmy na okrutników... Jest miło, solidnie, dobre jedzenie. Lokal - jak słyszałem z tradycjami i dużymi zasługami w zaszczepieniu mody na grecką kuchnię. Czas jednak nie stoi w miejscu, konkurencja - na szczęście dla nas, gości - nie śpi. Przydałoby się lekkie odświeżenie, jeśli nie kuchni, to wystroju i uważnego spojrzenia na trochę zbyt wygórowane ceny. Doliczanie serwisu do rachunku to nieporozumienie - nie w tawernie!