Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Udałem się do pobliskiej Biedronki by zakupić owoce i herbatę. Widok, który przywitał mnie na wejściu był taki sam jak dwa dni wcześniej. Szyby w drzwiach wejściowych były pomazane i brudne. Na schodach w dół do sklepu przywitał mnie walający się po nich brud. Już na wejściu na dole zobaczyłem, że znów po podłodze walają się różne kawałki papierków i folii. Zaraz za bramką w moje oczy rzuciła się leżąca pod ścianą klatka deratyzacyjna, która wyglądała jak rozwalona. Przeszedłszy połowę sklepów doszedłem do działu z owocami. Na stole stały w kilku kartonach mandarynki. Wyglądały ładnie, więc zdecydowałem się na ich zakup. Zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu foliowych torebek. Nie zauważyłem żadnego stojaka z nimi, obszedłem więc dookoła stół. W kartonie z pomidorami znalazłem włożony w nie rulon torebek. Podniosłem go i urwałem jedną z nich. Wróciłem do mandarynek i zacząłem wkładać je do torebki. Była ona zrobiona z grubszej folii, przez co była porządna i nie rozrywała się. Owoce wyglądały świeżo i apetycznie. Cena umieszczona była w widocznym miejscu. Obok znajdowała się waga, na której zważyłem owoce. Następnie udałem się po herbatę. Idąc koło lodówek z mrożonkami zobaczyłem, że pokrywy są dość porysowane a lodówki nieco brudne z zewnątrz. W dziale z herbatami szybko wybrałem jeden spośród leżących na palecie kartoników i udałem się do kasy. Przede mną w kolejce stały 2 osoby, ale obsługa szła szybko. Nagle przez kolejkę do kasy zaczęły przeciskać się w stronę wyjścia dwie młode dziewczyny. Zwróciły moją uwagę, gdyż wcześniej widziałem je przed sklepem jak rozmawiały. Pośpiesznie wskoczyły na schody i w dziwny sposób z uśmiechem się na siebie spojrzały. Wydało mi się to nieco dziwne. Przyszła moja kolej na kasie. Położyłem zakupy na nieco porysowanej i brudnej taśmie. Przywitałem się ze starszą kasjęrką, a ona zamiast odpowiedzieć spojrzała w moją stronę i zapytała „siateczkę podać?”. Powiedziałem, że poproszę. Skasowała towary i podała sumę do zapłaty. Zapłaciłem i zacząłem pakować zakupy. W międzyczasie kasjerka zaczęła obsługiwać kolejnego klienta. Przywitała go słowami „siateczkę potrzeba? dzień dobry!”, co zabrzmiało trochę śmiesznie. Musiała być już mocno przepracowana. Udałem się po schodach do wyjścia. Ich wygląd(czystość) skojarzył mi się trochę z dworcem kolejowym... Po wyjściu ze sklepu zauważyłem za rogiem dwie dziewczyny, które wcześniej z pośpiechem wychodziły. Jedna z nich miała otwartą torebkę i wyciągała z niej sporo batoników. Czyżby zostały wyniesione ze sklepu? Nie wiem, raczej nie ja to powinienem zauważyć, a ochrona...