Opinia użytkownika: Sławomir_165
Dotycząca firmy: Yves Rocher
Treść opinii: Udaliśmy się z żoną, aby zrobić większe zakupy kosmetyków. Żona chciała kupić coś na prezent urodzinowy dla koleżanki i dla siebie. Sklep był duży, czysty, jasno oświetlony. Towary na półkach były poukładane, niestłoczone, łatwe do znalezienia. Zebraliśmy kilka pudełek z półek i w woreczku zanieśliśmy do kasy. Żona podała kasjerce woreczek i karty rabatowe, jedna ważną jeszcze kilka dni, otrzymaną przy zakładaniu karty stałego klienta i drugą, którą otrzymała dzień wcześniej pocztą i kartę Stałego Klienta. Żona zapytała, czy jest możliwość odebrania maskotki, która należy się przy karcie przysłanej pocztą, a resztę promocji wykorzystanie później. Kasjerka odpowiedziała, że nie, trzeba razem, bo karta jest zatrzymywana już w salonie. To jest zrozumiałe, żona podziękowała i schowała kupon do torebki. Kasjerka jednak zaczęła wydziwiać, sprawdzać pieczątki na karcie Stałego Klienta, oglądać szczegółowo kartę rabatową. Zapytała nieprzyjemnym tonem, dlaczego na karcie Klienta jest tyle pieczątek. Żona stwierdziła, że widocznie kupuje dużo kosmetyków. Kasjerka zapytała, czy kartka rabatowa była wydana z Kartą Stałego Klienta i czy ta druga kartka rabatowa została dosłana na pewno do tej Karty Stałego Klienta, bo powinna być dosłana po ponad dwóch miesiącach od założenia, a jeszcze nie minęło dwa miesiące. Nie wiem, czy podejrzewała nas o podrobienie karty, pieczątek czy czegoś jeszcze, ale była to sytuacja nieprzyjemna i żenująca. W końcu przystąpiła do kasowania towarów. Zawsze, przy okazywaniu karty rabatowej żona miała rabat 35% na wszystkie kosmetyki, jeżeli ich cena nie była promocyjna. Zawsze kupowała kilka sztuk jednocześnie. Tym razem mieliśmy do kupienia pięć kosmetyków w regularnej cenie, na które żona spodziewała się rabatu. Kasjerka stwierdziła, że może dać na jeden krem rabat. Żona za prostowała, mówiąc, że zawsze dostawała na całość. Kasjerka odmówiła. Stwierdziliśmy, że w takim razie bierzemy jeden krem, za chwilę przyjdziemy po drugi i tak do skutku. Kasjerka popatrzyła w sufit i z wielką pretensją i z łaską stwierdziła, że no dobrze, wiedziała, że to tak się skończy i policzy nam wszystkie ulgowo. Rzuciła jeszcze kilka uwag o tym, jak klienci wykorzystują ich. Kosmetyki dobre, sklep jak sklep, obsługa koszmarna.