Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Nisza
Treść opinii: Pizzeria Nisza to jedna z kilku pizzerii w naszym mieście, powstała stosunkowo niedawno. Koleżanka mi ją polecała, mówiąc, że była tam nie raz i pizza jest bardzo dobra - potem byłam z nią tam kilka razy. Wcześniej, zanim jeszcze dowiedziałam się o tej pizzerii i przechodziłam tamtędy pieszo chodnikiem, natknęłam się na panów tam pracujących, którzy, muszę przyznać, mają bardzo prymitywny sposób relaksowania się w pracy. Otóż było jeszcze jasno, pewnie zero klientów (bo najwięcej zbiera się tam wieczorem), przed drzwiami pizzerii wystawione plastikowe krzesełka, na których siedzieli obaj (młodzi dość) panowie. Natrętne wpatrywanie się, kiedy szłam chodnikiem, podśmiewanie się, a także wybuchnięcie śmiechem, kiedy spojrzałam im w twarz - takie zachowania na pewno nie świadczą o wysokiej kulturze tych panów (dodam, że nie zwracałam jakoś szczególnie na siebie uwagi, jeśli komuś to przyszło na myśl - dżinsy, sweter, kurteczka, w ręce reklamówka - codzienny ubiór - myślę, że pracownicy nie mieli co robić, więc przypuszczalnie czepiali się idących tego dnia ulicą kobiet). Kiedy jakiś czas później odwiedziłam tę pizzerię wieczorem z koleżanką panowie w lokalu byli kulturalni, nie zdradzali oznak swego wcześniejszego zachowania. Pizza w Niszy jest bardzo dobra, rzeczywiście najlepsza w Jaworze, przynajmniej według mojego gustu. Ceny dość przystępne, na pizzę czeka się raczej krótko. W toalecie papieru nie brakuje, ale bywa, że muszla i umywalka są zalane wodą. Stolików jest dostatecznie dużo, tak że nigdy nie brakuje miejsca. W okresie letnim można zobaczyć małe muchy latające nad stolikami, co jest uciążliwe - trzeba uważać, żeby ich nie zjeść w locie. Wybór napojów jest dość mały... Nie ma nic ciepłego, a chciałoby się napić np.kawy czy herbaty w chłodniejsze dni zamiast zimnego soku czy Pepsi. Kiedy poprosiłyśmy z koleżanką o herbatę, to owszem była, ale nie o taką nam chodziło - powiedzieli, że "coś się znajdzie" i zalali wodą swoje torebki herbaty, które mieli na zapleczu prawdopodobnie na własny użytek, i wzięli za każdą standardową opłatę - z tego co pamiętam 3 zł od herbaty.