Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: PKP Intercity
Treść opinii: Przekleństwa. Przekleństwa cisną mi się na usta, kiedy po raz kolejny czekając na pociąg ten nie przyjeżdża planowo. Ponieważ czekam na stacji gdzie nie ma nawet poczekalni - trochę marznę. Moj plan jest taki by dojechać do Wrocławia, dzisiaj ważny z punktu widzenia politycznego rozdanie nagród z okazji święta uniwersytetu, gdzie po prostu dobrze się pokazać. Pociąg przyjechał z opóźnieniem 20 minut. Ale że nie pierwszy raz jadę pociągiem, wyjeżdżam odpowiednio wcześniej.09:40 jestem wiec w pociągu. Po przejechaniu trzech stacji zatrzymujemy sie pojawia się konduktor i informuje, że ze względu na awarie komputerów na stacji Opole Zachód, będziemy czekać na tej stacji nie wiadomo ile. Pytamy czy będzie jakiś autobus - nie wiem. Ten sam konduktor u którego wsiadając kupowałem bilet. Tłumnie wychodzimy więc w poszukiwaniu przystanku autobusowego. Autobus do Opola za godzinę. Ciśnienie wzrasta. Ale że ubrany żem w garnitur, wystawiam charakterystyczny palec do pierwszego samochodu który jedzie w stronę Opola, sugerując że podróżować na stopa pragnę. Garnitur działa - jadę do Opola. W Opolu próbuje złapać autobus. niestety ciężko, najlepiej jechać do brzegu i tam wsiąść na kolejny. Na ten do brzegu też trzeba czekać. Wracam na PKP może uda się złapać jakiś InterCity wtedy zdążę. Na dworcu panuje jednak chaos, w informacji "nie wiedza" kiedy odjedzie jakiś pociąg w stronę Wrocławia, nawet kierownicy pociągów nie wiedzą który pociąg odjedzie najpierw, czy to osobowy czy to pośpieszny. Żadnego IC niestety nie ma o tej porze. Wsiadam więc w opóźniony 90 minut pociąg pospieszny do Wrocławia i czekam. Jeszcze zdążę. Po dziecięciu minutach opóźnienie sięga 110 minut, później już 120. Kidy już wydaję się, że ruszymy do Wrocławia jedzie pociąg osobowy. Wiem już, że nie zdążę. Rezygnacja, wysiadam z pociągu życząc pasażerom miłej podróży. Kolejka do informacji zniechęca mnie do pytania o pociąg powrotny. Obecnie pociąg w moją stronę ma 100 minut. Szkoda mi nerwów idę na kawę. Nie spieszę się, wracam po godzinie. Pociąg w moją stronę ma już 160 minut opóźnienia. Kręcę się przez 20 minut po stacji. Kiedy opóźnienie wzrasta do 180 minut stwierdzam, że czas na obiad. Po obiedzie (kolejna godzina) znów wracam na stację. Dalej nic w moją stronę nie pojechało. Opóźnienie wynosi już 260 minut. Idę do kiosku, kupuję gazetę i czekam. Po przeczytaniu całej idę po herbatę, opóźnienie 300 minut. W informacji mówią, że po 15 może coś pojedzie w moją stronę. W zapowiedziach megafonowych zapowiadają jedynie zwiększające się opóźnienia. Ostatecznie pociąg do domu wyjeżdża po 14 biletu nie kupuje, nikt też ich nie sprawdza. Podsumowując, spędziłem pół dnia z koleją udało mi się przejechać jakieś 50 km. Na dworcu nie można było uzyskać żadnej konkretnej informacji, poza tym iż czas opóźnienia może ulec zmianie. Przez kolejny miesiąc postanowiłem do pociągu nie wsiadać.