Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Starostwo Powiatowe w Jaworze
Treść opinii: Nie ocenię działania całego Starostwa, ponieważ nie jestem tam częstym gościem (byłam tam tylko po odebranie prawa jazdy na początku 2008 roku oraz 2 razy w związku z rejestracją zakupionego samochodu). Napiszę na temat moich 2 wizyt w sierpniu 2009, kiedy to rejestrowałam swój samochód. Z zachowania jednej z pracownic jestem bowiem bardzo niezadowolona. Na miejscu nie było długich kolejek, razem z moim tatą (który jest współwłaścicielem samochodu) mogliśmy szybko wejść do odpowiedniego w pokoju w dziale Komunikacji. Obsługiwała nas młoda pani o czarnych włosach (choć ciemnowłosych pań jest tam więcej - dodaję na wypadek, gdyby ktoś czytający mógł niepoprawnie skojarzyć opis z kimś innym), która zachowała się bardzo nieprofesjonalnie, kiedy wyraziłam życzenie, żeby numer rejestracyjny mojego samochodu był indywidualny. Odradzała mi to, mówiąc, że to kosztuje (jakbym nie wiedziała). Powiedziałam, że znam koszty, czytałam na ten temat i jestem zdecydowana. Pani wtedy zajrzała w papiery mojego auta i wyraziła swoje zdanie, że to się "nie opłaca" uzasadniając to tym, że kupiony przeze mnie samochód jest z 2000 roku, czyli jej zdaniem za stary na to, żeby kupować do niego rejestrację. Mówiła, że przy dalszej odsprzedaży stracę tablicę. Powiedziałam, że wiem o tym, i że dopiero kupiłam samochód, a ona już mi mówi o dalszej odsprzedaży, oraz że jakby mnie było stać na nowy z salonu to bym kupiła, ale kupiłam taki na jaki mnie stać. Poza tym pani nie widziała na oczy mojego samochodu - to nie jest zdezelowany grat: dobrze wygląda, jest bardzo zadbany i w moim ulubionym kolorze, indywidualna rejestracja nie kontrastowałaby z jego wyglądem. Pani niechętnie zaczęła przeprowadzać procedurę. Podała mi papiery i kazała wpisywać różne rzeczy, jak się po chwili okazało, coś źle wpisałam, bo nie wyjaśniła, że trzeba to było zrobić w inny sposób, a po jej minie widziałam, że miała małą satysfakcję z mojego błędu. Następnie pracownica zadzwoniła do koleżanki z innego działu, żeby się o coś dopytać i powiedziała do niej "Bo mam tutaj panią, która chce indywidualną rejestrację... Tak... No nie wiem, ja bym takiej nie chciała... Niektórzy chcą, ja bym nie chciała, nawet jakby za darmo było" i zaczęła się jawnie śmiać zerkając złośliwie w moją stronę. Potem dokończyłyśmy formalności już bez złośliwości (pani wyraźnie sobie już ulżyła) i zostałam poproszona o zadzwonienie za 2 tygodnie. Po 2 tygodniach zadzwoniłam i przez telefon powiedziano mi, że rejestracja jest już gotowa. Po przyjściu do starostwa nie było kolejek, od razu dostałam rejestrację. Była ta sama pani co wcześniej, ale tym razem nie było już żadnych komentarzy i moja wizyta szybko się zakończyła. Jednak pierwsza wizyta w związku z rejestracją pozostawiła we mnie niesmak. Rażące było to, że pani interesowała się sprawami, które nie powinny ją obchodzić - to moja sprawa, na co wydaję swoje pieniądze. Tato (który podczas pierwszej wizyty był biernym obserwatorem) powiedział po wyjściu, żeby się nie przejmować, bo widać wyraźnie, że pracownica jest zazdrosna. Nie sądzę, żeby miała o co - jest osobą pracującą, więc zarabia pieniądze. Sprawiała wrażenie, jakby uważała, że indywidualna rejestracja to jakaś fanaberia, ale chyba nie wie, że to dość powszechne i często spotykane na ulicach. Nie wie też, że było to moje marzenie (mieć samochód w ulubionym kolorze, ze swoją ksywką na tablicach) i że sobie na tę tablicę zaoszczędziłam nie kupując innych rzeczy, a także targując ze sprzedawcą z komisu odpowiednią cenę samochodu, ale o tym wszystkim jej oczywiście nie powiedziałam, bo nie powinno ją to obchodzić. Powinna wykonywać swoją pracę, ale widocznie w takich miejscach brakuje czasem "rozrywki" i pracownicy sami jej szukają na różne sposoby. Na szczęście od tamtego czasu starostwa nie odwiedziłam, nie wiem więc czy coś się zmieniło.