Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Pierogarnia Stary Młyn
Treść opinii: 1 listopada pogoda sprzyjała spacerowiczom, więc wybraliśmy się rodzinnie na toruńską Starówkę. Przy okazji zaplanowaliśmy zjeść gdzieś obiad. Okazało się jednak, że ze względu na to, iż był to dzień świąteczny, większość toruńskich restauracji była nieczynna lub rozpoczynala pracę później niż zazwyczaj. Na drzwiach Pierogarni Stary Toruń była zamieszczona informacja, że restauracja ta będzie czynna od godziny 14.03. Pojawiliśmy się tam o tej porze i byliśmy jednymi z pierwszych gości. Jednak głodnych było o wiele więcej, ponieważ zaledwie w ciągu kilku minut od otwarcia wszystkie stoliki zostały zajęte! Obsługiwała jedna kelnerka, która dwoiła i troiła się, aby wszystkich zadowolić. Byliśmy naprawdę pod wrażeniem, jak świetnie radziła sobie w tej dosyć trudnej sytuacji. Do wszystkich stolików podchodziła z uśmiechem, przedstawiała się i podawała menu. Równie sprawnie przyjmowała zamówienia, podawała klientom zestawy chleba ze smalcem i ogórkami, następnie napoje. Było sporo klientów z dziećmi, więc dzieci otrzymywały kredki i kolorowanki. Kelnerka cały czas uśmiechnięta, dania pojawiały się na poszczególnych stolikach bardzo szybko, pani miała jeszcze czas i ochotę, żeby pytać, czy dania smakują, czy klienci mają ochotę na coś jeszcze. Po pysznym jak zwykle w tym lokalu obiedzie, składającym się oczywiście z pierogów różnego rodzaju (wybraliśmy akurat lepiochy i piecuchy) wyszliśmy zadowoleni i naprawdę pod wielkim wrażeniem obsługi. Widać było także współpracę pomiędzy kelnerką a pracownikami kuchni, ponieważ co jakiś czas pojawiał się ktoś z kuchni i donosił kelnerce potrawy, co raczej jest rzadkim widokiem. Przeważnie to kelnerki biegają do kuchni po dania, ale tutaj widać było, że ważniejsza jest sprawna obsługa niż sztywno ustalone zasady współpracy.