Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Mini Maxi
Treść opinii: Mini Maxi to z tego co kojarzę nie pojedynczy sklep, a sieć sklepów działających w różnych miejscowościach, jednak strona internetowa firmy nie jest aktualizowana i trudno się zorientować, jaki firma ma zasięg. Ja widziałam placówkę Mini Maxi w rodzinnym Jaworze oraz w Świebodzicach. Napiszę na temat swojej dzisiejszej wizyty w jaworskim sklepie Mini Maxi. Bywam tam regularnie, gdyż ceny są bardzo atrakcyjne, a wybór duży. Można np. za 50 zł kupić 3 nowe bluzeczki (a jak się poszczęści, to i 5). Cenowo i asortymentowo Mini Maxi przypomina mi sieć "Szachownica", która również działa na Dolnym Śląsku - są to dwa moje ulubione miejsca, gdzie robię zakupy. Dzisiaj także było dużo towaru, a także była nowa dostawa (nawiasem mówiąc dostawy są tam dość często), przez co dwie panie pracujące tego dnia w sklepie były szczególnie zapracowane. Obsługę w tym sklepie oceniam neutralnie - ani negatywnie, ani pozytywnie. Panie krzywo nie patrzą, można sobie przebierać, oglądać towar, przymierzać w przymierzalni dowolną ilość sztuk. Kiedy się coś wybierze, idzie się do kasy z wybranym towarem, resztę się odwiesza, panie towar skasują, a na koniec jeśli powiem "dziękuję" to też odpowiedzą. Jednak jakiejś szczególnej sympatii z ich strony się nie odczuwa, no może jedna z pań wyróżnia się na tle koleżanek (tzn. uśmiecha się do klienta). Mówię to z punktu widzenia klientki, która nie zna się osobiście z paniami tam pracującymi. Widzę, że do Mini Maxi przychodzi dużo osób, które są znajomymi pracownic i z nimi panie sprzedające mają bardzo serdeczne relacje. Widziałam np. że sprzedawczynie wymieniają im bez problemu nieużywane ubrania na inne, ale sama nie miałam takiej potrzeby i nie wiem, jak taka moja prośba zostałaby rozpatrzona. Sklep ma dużo klientów, głównie dziewczynek/dziewcząt/kobiet - z rana są to z reguły starsze panie, na rencie/emeryturze, a po południu kobiety wracające z pracy i dziewczęta wracające ze szkoły. I tutaj zaczyna się problem, ponieważ w sklepie od zawsze jest tylko jedna (!) przymierzalnia, a klientek czasem naprawdę się trochę zbierze, każda wybierze sobie kilka rzeczy do przymierzenia i wtedy trzeba stać w kolejce do przymierzalni nawet kilkadziesiąt minut. Taka sytuacja spotkała mnie w tegoroczne wakacje, kiedy sklep razem ze mną odwiedziła grupa dziewczynek (na oko w wieku 12-13 lat), które przymierzały dużo ubrań, komentowały się nawzajem, śmiały, blokowały dla siebie nawzajem przebieralnię, a i tak na końcu nic nie kupiły (a ja cały czas stałam w kolejce i czekałam). Ja się staram nie blokować kolejki (zawsze mnie denerwowały klientki zagadujące w nieskończoność sprzedawczynie albo przymierzające kilkanaście ciuchów i nie mogące się na żaden zdecydować), staram się wybrać kilka rzeczy i szybko przymierzyć, po czym kupić te, które ładnie leżą, a resztę odłożyć. Sama niekomfortowo się czuję, kiedy jest tylko jedna przebieralnia, bo staram się przez to przymierzać ubrania w biegu (a potem w domu czasem się okazuje, że coś leży inaczej niż się wydawało), wiedząc, że na zewnątrz czeka wężyk pań stojących w kolejce i przestępujących z nogi na nogę. Nie rozumiem, czemu nie dorobiono chociażby drugiej przymierzalni - miejsca na pewno by wystarczyło. Dzisiaj na szczęście aż tak dużo klientek nie było, zdążyłam przymierzyć kilka rzeczy i wybrać coś dla siebie, ze sklepu wyszłam zadowolona z udanych zakupów.