Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik
Dotycząca firmy: SYNEXUS SCM
Treść opinii: Trochę się rozłożyłam zdrowotnie co zaowocowało kontaktem z nieznaną mi przychodnią. Moja pani doktor skierowała mnie na uroczą fotkę, znaczy RTG płuc bo kaszlałam i nie chciało się to odczepić. Nie wnikam w system kiedy mogę wybierać punkt a kiedy mnie kierują do konkretnego, chyba laboratorium nie można wybrać a lekarza dowolnej specjalizacji i owszem. W każdym razie zostałam skierowana do zakontraktowanego punktu RTG. Dostałam informację, że badania robią od ręki, dlatego nie domagałam się dopisku "cito". Zatem pojechałam do owej przychodni bez dzwonienia, umawiania się, w końcu od ręki to od ręki, najwyżej poczekam w kolejce. Trafienie do samej przychodni graniczy z cudem, i nie mówię tu o zlokalizowaniu budynku, bo lokalizacja jest mi znana. Kiedyś była tam inna przychodnia. Natychmiast po przekroczeniu automatycznych drzwi człowiek czuje się jak idiota. Winda dla niepełnosprawnych i drzwi do przedszkola, większego wyboru nie ma. Aż tak chora ani niepełnosprawna nie jestem, żebym musiała korzystać z w/w windy zatem zaparłam się odnaleźć schody. Obrałam kierunek przedszkole - okazało się, że całkiem słusznie. Za drzwiami do przedszkola były schody prowadzące na górę do przychodni oraz drugie drzwi prowadzące do przedszkola. Zero oznakowania. Każą chorym ludziom latać i zgadywać którędy się uda dostać. Może to sposób na zminimalizowanie liczby pacjentów. Kiedy byłam po wyniki inna Pani błądziła w labiryncie do wejścia. Wystarczą zwykłe strzałki na podłodze jak można się dostać do przychodni. Efekt był taki, że jak dotarłam na górę byłam już wpieniona na organizację. Podeszłam do wolnej Pani w rejestracji i grzecznie pytam o RTG. Pani warknęła na mnie: "proszę usiąść". Fakt, nie zauważyłam że jest jeszcze ktoś przede mną a Pani chwilowo nie rejestruje, z bliżej nieznanych mi powodów. Pierwsze wrażenie bardzo negatywne. Drugi rzut oka i cóż widzę. Dwie osoby rejestrujące siedzą przy sobie, rejestrowani pacjenci w wyniku takiego układu stanowisk też. Zatem Wpadanie sobie w słowo i próba przekrzyczenia przeciwnika są na porządku dziennym kiedy oba stanowiska jednocześnie rejestrują. Dodatkowo pacjent obok zmuszony jest dowiedzieć się gdzie idę, po co i dlaczego się nie zarejestrowałam. Pani w rejestracji po pierwszym wrażeniu był dość uprzejma, ale cały czas robiła wrażenie jakby chciała mi zasugerować w sposób niekulturalny, że mam sobie pójść bo w sumie to ona jest w pracy. Zgłosiła pretensje, że się nie zarejestrowałam, w końcu tydzień wcześniej kaszlałam i powinnam to przewidzieć, potem stwierdziła, że musi się upewnić czy mnie przyjmą bo taka ilość pacjentów... Wykonała telefon, owszem przyjmą mnie, ale taka ilość pacjentów to się nastawiam na 2h w kolejce. Okazuje się, że czekam jedyna do RTG. Pani technik sympatyczna, jedyne co mnie zdenerwował, to fakt że informacji o tym, kiedy będą wyniki udzieliła już po wykonaniu zdjęcia. Wyniki na następny dzień, bo lekarz przychodzi AŻ 2 razy w tygodniu opisywać fotki. Dla mnie specjalna wycieczka po wyniki. Następnego dnia Pani technik zapunktowała bo pamiętała mnie i wiedziała które zdjęcie podetknąć lekarzowi, skoro ja już czekam. Czekałam dość krótko. Ogólnie przychodnia czysta, personel uprzejmy, niektórzy nawet bardziej uprzejmi niż wymagają tego obowiązki zawodowe, taka zwyczajna ludzka życzliwość i chęć pomocy. Mam na myśli Pana w rejestracji, którego zmagania z pewną starszą Panią obserwowałam. Stawał na głowie, żeby jej pomóc. Gdyby nie to nieszczęsne wejście, po którym już byłam negatywnie nastawiona i pewnie gorszy dzień Pani w rejestracji mogłaby być 5. Ach i jeszcze jedno, fotkę mego wnętrza dostałam na płytce, ponoć są o wiele wyraźniejsze, i podwójny opis, jeden dla mnie, jeden dla lekarza kierującego. Wszystko to w ramach badania, nikt nawet nie sugerował, że powinnam zapłacić coś więcej.