Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Wielkopolskie Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie
Treść opinii: Ocena szpitali, szczególnie takich zajmujących się ratowaniem życia ludzkiego, stanowi poważne wyzwanie i jest bardzo trudna. W tej kategorii jednym z najtrudniejszych do ocenienia jest szpital onkologiczny w Poznaniu. Pod względem jakości wykonywanych zabiegów stoi on na bardzo wysokim poziomie. Pracują w nim osoby w odpowiednim wykształceniem, mające wieloletnie doświadczenie i często cieszące się renomą poza granicami naszego kraju. Można śmiało powiedzieć, że w tym aspekcie szpital reprezentuje nieliczną w naszym kraju grupę placówek zdrowia na światowym poziomie. Niestety WCO posiada także wiele mankamentów, trudnych do zrozumienia w tak poważnej instytucji. Najgorszą wadą wydaje się być to, że w szpitalu nie ma odpowiedniej osoby, która zajęłaby się reformowaniem systemu pracy placówki, tworzącego sieć chaotycznie zorganizowanych powiązań. Szpital dla zwykłego pacjenta jest niczym labirynt dla Minotaura. Z zewnątrz wygląda niepozornie. Nie posiada nawet parkingu dla pacjentów, którzy zmuszeni są do opłacania miejsc postojowych w obejmujących całą okolicę strefie parkowania. Sama bryła budynku kryje w sobie kilka samodzielnych pionów, połączonych ze sobą w wielu przypadkach jedynie parterem, a na wyższych piętrach działających niezależnie od siebie. Zły system informacji o lokalizacji poszczególnych oddziałów i gabinetów, ograniczający się do dość ogólnikowej tablicy informacyjnej przy wejściu głównym sprawia, że niejednokrotnie pacjenci krążą na ślepo w poszukiwaniu interesujących ich miejsc. Przy windach wiszą tabliczki jedynie z nazwami oddziałów na poszczególnych piętrach. Brakuje m.in. szczegółowych map korytarzy na poszczególnych piętrach. A należy tu dodać, że są one długie, kręte, zazwyczaj pozbawione okien, a czasami zakończone zamkniętymi drzwiami. Irytację pacjentów może budzić system rejestracji. Główna rejestracja mieści się na parterze. Ma wprowadzony system numerkowy, który z pewnością ułatwia przyjmowanie pacjentów. Jednak przy czynnych dwóch, góra trzech okienkach na pięć możliwych, nie przyspiesza tego procesu, a wręcz odwrotnie – wydatnie go spowalnia. Dziennie kilkaset osób dokonuje rejestracji. Zmuszeni są czekać w długich, kilkugodzinnych niekiedy kolejkach. Z pewnością czas oczekiwania skróciłoby zwiększenie liczby etatów w recepcji. Równocześnie warto zauważyć, że w holu rejestracji znajduje się punkt informacyjny. Niestety, nigdy nie jest on czynny. Oficjalnie to jedyne miejsce, w którym pacjent może uzyskać odpowiedź na różne pytania związane z systemem szpitala. Wobec braku pracownika może nasuwać się pytanie, czy w całym mieście nie ma osoby, która potrafiłaby objąć skomplikowaną strukturę WCO i przenieść to na zrozumiały dla przeciętnego Polaka język?... Rejestracja w okienku w holu głównym nie kończy procesu przyjmowania pacjenta. Wręcz odwrotnie – rozpoczyna kampanię rejestracyjną. Pacjent zmuszony jest wędrować, często bez informacji ze strony szpitala, a jedynie dzięki pomocy innych pacjentów, z większym doświadczeniem, po różnych zakątkach szpitala. Każdy gabinet odpowiedzialny jest za inny aspekt rejestracji w procesie leczenia. Drzwi do gabinetów zawsze są zamknięte, a pacjenci dostają się do nich jedynie wtedy, gdy pracująca w środku osoba wyjdzie i wyczyta nazwisko. Często pracownice są niemiłe, a niekiedy wręcz chamskie w swoim zachowaniu. Na drzwiach oprócz numerka gabinetu nie ma żadnych innych informacji. Pacjenci przechodzą w ten sposób chrzest oczekiwania. W praktyce przyjęcie na oddział w WCO zajmuje od momentu przyjazdu do wejścia na salę między 4 a 6 godzin. Trzeba mieć więc zdrowie, aby móc w tym szpitalu chorować.