Opinia użytkownika: Martzin
Dotycząca firmy: Bank BPH
Treść opinii: Lokalizacja banku BPH w Lublinie przy ulicy Królewskiej jest dosyć dogodna pod względem możliwości zaparkowania auta w centrum miasta, więc postanowiłem się udać tym razem do tej placówki zamiast do mojej "macierzystej" przy Krakowskim Przedmieściu. Sprawa dotyczyła zablokowanego dostępu przez internet do konta firmowego. Aby upewnić się, że mogę tą sprawę załatwić w innej placówce niż moja, wykonałem telefon sprawdzający przed przyjazdem. Na pierwszy numer, który jest podany na stronie banku nikt nie odpowiadał przez długi czas, więc wykręciłem drugi numer. Odebrała pracownica banku, której wstępnie wytłumaczyłem o co chodzi, ale chyba nie do końca wiedziała co ze mną zrobić, bo od razu zaczęła wołać koleżankę nie dając mi skończyć. Po wyjaśnieniu, że chodzi o odblokowanie dostępu do konta przez internet powiedziano mi, że mogę przyjechać. Rozmowa zakończona raczej mało pozytywnie - brak zapytania, czy w czymś może szanowna Pani pomóc czy wiem, jak dojechać do placówki czy chociażby zwykłego zapraszmy i "do widzenia". Po przyjeździe na miejsce zostałem skierowany do stanowiska, przy którym miała się mną zająć doradczyni klienta firmowego pani Renata L. Niestety jej nie zastałem i musiałem poczekać jakieś 5-10 minut. W tym czasie nikt nie poinformował oczywiście Pani doradczyni o mojej obecności ani nie zostało mi zaproponowana chociaż woda do picia. Po przybyciu Pani doradczyni (wygląd raczej nie był skromny i profesjonalny, a odpowiednio zmodyfikowany do stylu - "patrzcie na mnie") wyjaśniłem w czym problem. W odpowiedzi usłyszałem, od stojącej po drugiej stronie biurka Pani, wielce zdziwionym tonem - to Pan ma u nas rachunek? Odpowiedziałem, że tak, w Państwa banku, ale nie w Państwa placówce. Nie wiem, co spowodowało tak ostentacyjne zdziwnie Pani doradczyni, czy mój wygląd (bluza, jeansy, stosunkowo młoda aparycja), czy rzeczywiście tak dobrze zna wszystkich swoich klientów. Po przedstawieniu dowodu osobistego Pani doradczyni zabrała się do wyszukiwania danych spółki w systemie przy minie mówiącej jasno - "nie chcem, ale muszem", co zaowocowało po chwili próbą spławienia mnie sugerując, że muszę się udać jednak na Krakowskie Przedmieście, bo Pani nie może znaleźć w systemie informacji o dostępie do konta, karty wzoru podpisów, etc. Już miałem się zbierać, kiedy jednak się okazało że Pani szukała w innym systemie (nie wnikam...) i jednak się da odblokować dostęp - pierwszy i ostatni nieśmiały uśmiech jaki zobaczyłem na jej twarzy. Po wydrukowaniu dokumentów, etc. miałem podpisać potwierdzenie odbioru, co zrobiłem, ale okazało się, że w karcie wzorów podpisu widnieje mój podpis nieczytelny, więc przeprosiłem i stwierdziłem pół-żartem, że w różnych bankach różne mam podpisy, na co usłyszałem opryskliwe - "ale teraz jesteśmy w banku BPH". Po usłyszeniu tego tonu poprostu mnie zatkało i nie wiedziałem już co powiedzieć poza dziękuję i do widzenia. Generalnie z BPH nigdy nie miałem żadnych problemów jeżeli chodzi o jakość obsługi w moim oddziale, więc nie wiem dlaczego w tym oddziale akurat byo tak źle. Czekając na pojawienie się Pani doradczyni, słyszałem konwersacje innych klientów z pracownicami banku i podejście wyglądało bardzo podobnie. Moje pierwsze skojarzenie w tamtej chwili, to PKO BP bis, tam wszystko wygląda identycznie - klient to intruz i tylko przeszkadza w piciu kawy. Wygląd placówki w sumie też zbliżony - obdrapane biurka, stara wykładzina, etc. Nie polecam zdecydowanie tego miejsca, szczególnie że jakieś 5 minut później zostałem przywitany szerokim uśmiechem w placówce konkurencyjnego banku, w którym mam konto osobiste.