Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: Carrefour
Treść opinii: Przyznam się szczerze, że nie lubię tego sklepu i zajrzałam do niego tylko dlatego, że byłam w okolicy, spieszyłam się, wiedziałam, że wieczorem nie będę miała czasu iść do sklepu, a potrzebowałam pieczywo na kolację i śniadanie. Minusy - sklep jest dość drogi. Znajduje się w centrum miasta, przy głównych dworcach PKP i PKS, przy dużej galerii handlowej. Może sobie pozwolić na ceny o kilkanaście a czasem nawet kilkadziesiąt procent wyższe niż w innych sklepach tej sieci. Ale to nie jedyna wada. Sklep jest stosunkowo mały i sprzedaje sporo towarów, co powoduje, że jest bardzo ciasny. W wąskich alejkach dwie osoby z wózkami mają problem się minąć. Wnętrze jest źle oświetlone, ciemne. W połączeniu z wąziutkimi alejkami daje to atmosferę nieprzyjemną i niezachęcającą do dłuższego przebywania. W sklepie był duży ruch. Za bramkami znajdowały się małe, granatowe koszyki dla klientów. W większości z nich znajdowały się woreczki, gazetki reklamowe pozostawione przez poprzednich klientów. Wzięłam jeden i udałam się na zakupy. Produkty na sali były uporządkowane, podłoga była czysta. Przeszłam na drugi koniec i zabrałam z półki chleb. Postanowiłam kupić również pomidory. W sklepie były trzy samoobsługowe wagi dla klientów, do których i tak była kolejka. Symbole produktów były duże i wyraźne, umieszczone na czterech sąsiednich przyciskach w formie dużego kwadratu, dzięki temu łatwe do znalezienia. Kupiłam również spory kawałek kiełbasy, włożyłam go do koszyka i udałam się do kasy. Czynnych było kilkanaście kas i do wszystkich stały kilkuosobowe kolejki. Wykładając towar na taśmę zauważyłam, że osoba pakująca mi kiełbaskę zrobiła to bardzo niechlujnie, wyraźnie oszczędzając opakowanie. Towar owinięty był w jeden kawałek papieru, sklejony jedynie nalepką z wagą i ceną i w chwili, gdy wyjmowałam go z koszyka już się opakowanie rozchyliło. Miałam problem ułożyć paczkę na taśmie w taki sposób, żeby kiełbasa nie stykała się z taśmą. Zapytałam kasjerkę o jakiś woreczek. Usłyszałam, że ona ma tylko reklamówki po 60 groszy i nic innego. Zdziwiłam się, bo w takich sytuacjach w różnych sklepach jednak znajdowały się zwykłe woreczki. Kasjerka była nieuprzejma. Do klientów odzywała się najmniej jak to możliwe, to znaczy podawała kwotę do zapłaty. Jeżeli musiała powiedzieć coś więcej, mówiła bardzo opryskliwie. Miała minę osoby, której kazano tu siedzieć za karę. Zabrałam moje nieszczęsne zakupy i poszłam do Punktu Obsługi Klienta. Nie było tam żadnego pracownika. Przed Punktem stał ochroniarz, u którego upewniłam się, że to istotnie jest POK. Potwierdził bez uśmiechu, z wyraźnym znużeniem. Zapytałam, czy ktoś tu obsługuje. Powiedział, że tak. Faktycznie, po chwili przyszła młoda kobieta, która z jedną z klientek sprawdzała coś na sali. Kiedy skończyła rozmowę z nią pokazałam jej moją kiełbasę i powiedziałam, że potrzebuję jakieś opakowanie. Podała mi wielki foliowy worek. Czyli jednak się dało. Obsłużyła mnie bez słowa i uśmiechu.