Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik
Dotycząca firmy: Tesco
Treść opinii: Niedziela ma to do siebie, że czynnych sklepów nie ma zbyt wielu, zatem po 1 drobiazg trzeba lecieć do niezawodnego hipermarketu. Nałóg to paskudna sprawa więc wygonił mnie w niedzielę do sklepu. No i potrzeba apteki, ale o tym w następnej obserwacji. Generalnie rzadko robię zakupy w niedzielę, ale cóż począć. Już na zjeździe na Tesco okazało się, że zmierzających do sklepu jest dużo więcej, naliczyłam 10 aut skręcających razem ze mną. Parking zapełniony ale nie aż tak, żeby był drastyczny problem z miejscami. Akurat ktoś wyjechał z całkiem dobrego miejsca to skorzystałam. Po terenie parkingu nie fruwały śmieci co niestety zdarza się dość często. Może dlatego, że godzina była dość wczesna. Pewnie z tego samego powodu na alejkach przejazdowych nie stały porzucone wózki zakupowe, których klientom nie chciało się odstawić do boksów. Niestety niektórzy zachowują się, jakby to wszystko kręciło się wokół ich zakupów i nie przejmują się, ze za chwilę ktoś inny będzie miał problem z przejechaniem przez alejkę. Pracowników na parkingu zazwyczaj dostrzegam, nie zawsze nadążają oni z usuwaniem skutków ludzkiej bezczelności i głupoty. Trzeba przyznać, że jednak sprzątają te wózki i latające śmieci, mimo dość dużej ilości kubłów, także na parkingu. Czas mnie goni więc wbiegam do Tesco w obawie, że jeszcze będę musiała odstać w kolejce. Miła niespodzianka, kilkanaście kas otwartych, niektóre czekają na klientów. Pierwsza wolna kasa, Pani nie odpowiada na moje dzień dobry, stwierdzeniem "oj takie grube pieniądze" na widok całych 50 zł przy zakupie za 10 sugeruje, że chce drobniej. Nie pada jednak wyraźne pytanie czy nie będę miała drobniej. Mam drobniej i daję Pani 20 zł, żadnego dziękuję, jedynie lekki uśmiech zadowolenia. Pani kasuje, wydaje resztę i bez żadnego dziękuję, czy do widzenia zajmuje się obsługą następnego klienta. Także nie słyszę dzień dobry, tylko pikanie czytnika zwiastujące, że Pani rozpoczęła kasowanie. Zabieram resztę, zakupy i bieg dalej. Z terenu sklepu miałam okazję zaobserwować tylko okolice kasy. Było czysto, kasjerka ubrana schludnie w firmowy strój. Przy kasie nie walały się luzem stare paragony ani luźne reklamówki. Ogólnie zostałam obsłużona w taki sposób, że odebrałam to tak, jakby to przeze mnie Pani kasjerka miała zmarnowaną niedzielę.