Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: PKP Intercity

Treść opinii: Dworzec PKP w Poznaniu stanowi jedną z wizytówek miasta. Niestety, jest ona odstraszająca i w ostatnich tygodniach bardziej odrzucała od miasta niż zachęcała do przyjazdu. Przyczyn by chwalić dworzec jest niewiele, jednak są one warte wyraźnego podkreślenia. Prowadzone na peronie 3. prace modernizacyjne, mimo utrudnień, jakie wprowadziły w funkcjonowaniu dworca, świadczą o dobrym kierunku działań. Odnowiony wystrój kas, miła ich obsługa oraz duża liczba czynnych okienek w godzinach największego zapotrzebowania stanowią bezsprzecznie niewykorzystany atut, który ginie pod liczbą mankamentów, tych większych i tych mniejszych. Notorycznie spóźniające się pociągi są praktycznie w każdym przypadku przerzucane z jednego na inny peron, najczęściej dość daleko oddalony od pierwotnego. Zmiana następuje czasami na dwie minuty przed wjazdem składu na teren dworca, czego idealnym przykładem są połączenia osobowe na trasie Poznań – Warszawa. Występujące przy tej okazji niekiedy ponaglenia skierowane do pasażerów o przyspieszenie przesiadania zakrawają na gorzki żart. Szczególnie, gdy osobą dokonującą przemieszczenia się jest inwalida na wózku. Dworzec nie jest bowiem przystosowany do tego typu klientów. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie tunelu podziemnego łączącego perony, który nie ma żadnych podjazdów ani wind. Ten sam tunel stanowi wręcz pewnego rodzaju zagrożenie dla każdego pasażera PKP podczas ulewnych deszczy. Jak pokazały niedawne wydarzenia, powtarzające się z pewną częstotliwością od lat, tunel ten ulega częściowemu zalaniu, uniemożliwiając poruszanie się po nim klientom kolei. Paradoksalnie stanowi to dla wielu pasażerów ułatwienie. Mogą oni bowiem przemieszczać się między peronami po przejściach służbowych, co znacznie skraca i ułatwia drogę do peronów. Warto tu dodać, że kiedy na co dzień klienci PKP tłoczą się tunelu udając się do lub z peronów, konduktorzy korzystają swobodnie z przejść służbowych bądź na oczach zazdroszczących im pasażerów, łamiąc wszelkie przepisy, przechodzą w miejscach niedozwolonych przez perony. To zachowanie godne najwyższego potępienia. Stałego pasażera dziwi też niewytłumaczalne pogorszenie się jakości komunikatów na dworcu. Zazwyczaj wszelkie informacje podawane są przez głos miłego pana, odtwarzane zgodnie z bieżącą potrzebą. Są one wyraźne i dokładne. Niestety, w ostatnim czasie zostały one częściowo zastąpione przez starego typu komunikaty, podawane „na żywo” przez panie pracujące akurat w informacji. Nie dość, że są one podawane cicho, to jeszcze niewyraźnie. Często komunikaty kończą się prośbą o przyspieszenie przesiadania, co z kolei zawsze jest dobrze słyszalne. Niestety, wcześniejsze części komunikatów giną w gwarze panującym na i wokół dworca oraz w jego dużych rozmiarach - komunikaty pań z PKP nawet w momentach ciszy nie są słyszane na terenie całego dworca. W przeciwieństwie do odtwarzanych nagrań męskiego głosu. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, że jedynie informacja na tablicy przyjazdów i odjazdów pozwalała pasażerom zorientować się w zmianach. Tu warto jednak dodać, że osoba odpowiedzialna za zmienianie tych informacji, często popełnia błędy, komunikując wjazd pociągu na zamknięty peron 3. lub myląc nazwę połączenia. W końcu uwagę zwrócić trzeba na fakt, że komunikaty nagrane oraz podawane na bieżąco nie tylko pozostają niekiedy w sprzeczności do siebie, ale wielokrotnie zachodzą na siebie. W ten sposób męski głos z komputera przenika się z „żywym” kobiecym, tworząc jeden jazgot niemożliwy do rozszyfrowania. Całość tworzy więc nieciekawą mieszaninę, która zasłużyła sobie w pełni na tak złą ocenę.