Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: KOMFORT
Treść opinii: Szukaliśmy dywanu do pokoju. Ponieważ kiedyś już kupowaliśmy w sklepie Komfort zajrzeliśmy też tym razem tutaj. Mam wrażenie, że sklep znacznie zmniejszył swoją powierzchnię w ciągu ostatnich kilku lat, w tym samym znacznie zmalał wybór dywanów. Ogólnie w sklepie było czysto. Towar był dobrze wyeksponowany. Zauważyłam kilku pracowników na sklepie i przy kasie. Zaczęliśmy oglądać dywany. Oglądaliśmy je dość długo, wysuwaliśmy, porównywaliśmy. Nie zainteresował się żaden pracownik. W końcu uznaliśmy, że decydujemy się na jeden z dywanów. Poszliśmy szukać pracownika. Zagadnęłam pana stojącego przy kasach. Zapytałam go o możliwość zamówienia transportu. Odpowiedział, że kosztuje 43 złote do 10 kilometrów. Zapytał co chcę kupić i jaki mam samochód. Po uzyskaniu odpowiedzi stwierdził, że bez problemu dywan zmieści się do samochodu. Zapewnił, że dywan jest zwijany ciasno i zawijany w folię dla ochrony przed deszczem. Zapytał też czy jedziemy od razu do domu, bo jeżeli nie, to nie radzi wozić ze sobą, bo mogą ukraść. Ponieważ planowaliśmy jechać na zakupy spożywcze postanowiłam nie brać od razu dywanu, tylko przyjechać po niego w drodze powrotnej. Zapytałam o możliwość rezerwacji. Pracownik zaczął mówić niejasno i wykrętnie. Właściwie nie wiem, o co mu chodziło. Potem stwierdził, że jak chcę, to sobie mogę za dywan od razu zapłacić. Nagle w trakcie rozmowy wyszedł i poszedł w stronę dywanu. Zdjął z niego metkę z ceną. Nie wiem, czy to miało oznaczać rezerwację, bo nie powiesił żadnej informacji na ten temat. Ani nic nam nie powiedział. Dla pewności mąż zawołał do niego, że za niedługo wrócimy po dywan Uważam, że pracownik zachował się niegrzecznie i nieuprzejmie. Po około godzinie wróciliśmy do sklepu. Podeszliśmy od razu do tego samego mężczyzny, który znowu stał przy kasach, i powiedzieliśmy, że przyjechaliśmy po dywan. Pracownik powiedział, że dobrze i podszedł do kasy. Zapytał czy chcemy fakturę czy paragon. Mąż odpowiedział, że wystarczy paragon. Pracownik zawołał inną dziewczynę do skasowania, bo czegoś nie umiał zrobić przy kasie. Zapytałam ją o jakieś środki do czyszczenia dywanu i ewentualnie tapicerki. Dziewczyna wzięła jakiś spray i powiedziała mi, że ten jest dobry, o wiele lepszy od płynów, bo dywan jest wrażliwy na wodę. Powiedziała również, że wszelkie zanieczyszczenia należy natychmiast czyścić. Zapytałam ją o wydajność pianki. Dowiedziałam się, że około 30 m kwadratowych, chyba, że jest bardziej zanieczyszczone. Nie pytając mnie o zgodę skasowała również preparat. Mąż podał jej kartę kredytową. Okazało się, że jest odmowa transakcji. Dziewczyna na cały sklep zawołała do mężczyzny pakującego dywan „Nie pakuj bo jest odmowa”. Mało taktowne i niegrzeczne. Podałam kasjerce moją kartę i zapłaciłam za dywan. Dostałam kartę gwarancyjną. Obok na stosie wykładzin pojawił się zrolowany dywan. Nikt nie powiedział nam, że to jest nasz dywan. Kiedy zapytaliśmy, czy to jest nasz dywan nikt nie odpowiedział. Poczułam, że zapłaciłam, to już można się nami przestać zupełnie interesować. Upewniliśmy się, że to nasz zakup. Mąż wziął dywan pod pachę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Ze strony pracowników nie padło żadne do widzenia ani dziękuję. Zauważyliśmy, że pada w dalszym ciągu deszcz. Przypomnieliśmy sobie, że pracownik obiecał zabezpieczyć dywan przed wodą. Ponieważ w pobliżu znajdował się jeden z pracowników poprosiliśmy go o folię. Poszedł na zaplecze i po chwili wrócił z folią. Przyszedł do niego pracownik, który obsługiwał nas na początku. Ten drugi wyjaśnił mu, że państwo sobie życzą zawinąć. Razem sprawnie zawinęli dywan. Drugi pracownik pożegnał nas i życzył miłego popołudnia. Niestety to był jedyny pracownik sklepu, który zachował się na poziomie. Po wizycie niestety pozostał niesmak.