Opinia użytkownika: Marta_1133
Dotycząca firmy: Szewczyk
Treść opinii: Szewczyk jest to sklep obuwniczy znajdujący się w samym centrum Gdańska, przy ul. Podwale Grodzkie 8 w CityForum, okolice kina Krewetka. Sklep sam w sobie jest bardzo przepełniony. Poza półkami na każdej ścianie i półkami/regałami na środku sklepu, buty w każdym wolnym przejściu są ustawiane na konstrukcji z kartoników. Całość powoduje, że przy większej ilości osób utrudnione jest poruszanie się i swobodne przeglądanie asortymentu. Sklep współpracuje z różnymi firmami, dlatego przedział cenowy jest bardzo zróżnicowany, można znaleźć tam pojedyncze modele butów do 70-100zł firmy „no name” jak również buty takiej firmy jak Caprice, których ceny sięgają średnio 200-250zł. Postanowiłam podzielić się moimi doświadczeniami z powyższą firmą. W związku z tym, iż jedna jedyna sytuacja sprawiła, że więcej tam obuwia nie kupię, przy czym zapewniam, że zapadła mi bardzo dobrze w pamięć, a miała ona miejsce w ostatnią sobotę lutego, tj 27.02.2010r, po godzinie 11 (pamiętam ze względu na umówione inne ważne dla mnie spotkanie). Jednak zaczynając od początku, w miesiącu grudniu 2009r kupiłam w tym sklepie kozaki zimowe – czarne, do kolana, na ok. 9cm obcasie, a dokładniej grubszym słupku ( ze względu na wygodę poruszania się zimą w porównaniu ze szpilkami). Dodatkowo w mojej opinii nie zapłaciłam za nie mało, a dokładnie 190zł za buty firmy typu „no name”! Jednak skusiłam się na nie ze względu na fakt, że kozaki były bez dodatków i upiększeń, które w tamtym roku posiadał praktycznie każdy model. Niestety w lutym 2010r – czyli po ok. 2 miesiącach noszenia- idąc po płaskiej, betonowej powierzchni, mało co się nie przewróciłam, gdyż ku mojemu zdziwieniu odpadł mi obcas od prawego kozaka! Na moje szczęście, stało się to dosłownie minutę od sklepu obuwniczego CCC. Udałam się tam z moich chłopakiem, który również nie mógł się nadziwić kiepskiemu wykonaniu obuwia, gdyż jak później trafnie zauważył obcas trzymał się na jednym cienkim gwoździku i niewielkiej ilości kleju. Sprzedawczynie CCC były bardzo zaciekawione widokiem, mnie idącej z jednym „niewidzialnym” obcasem, przy czym jak wybrałam i kupiłam u nich inne kozaki jedna z nich sama zwróciła uwagę, że „biedna Pani, musiała się Pani męczyć, dobrze że to się stało obok nas” –jakby nie było, miała rację. W związku z całą sytuacją dnia kolejnego spakowałam buty i poszłam do Szewczyka w celu reklamowania. Przy kasie stał Pan (jak się później okazało prawdopodobnie kierownik zmiany). Poinformowałam go, że przyszłam zareklamować towar. Pan wziął ode mnie pudełko, otworzył i ku mojemu rozbawieniu pyta się „a co się stało?”, nie pozostawiając go dłużej w niepewności, zwróciłam mu wyraźnie uwagę na oderwany obcas. Pan zaczął spisywać reklamację, przy czym zaznaczyłam mu, że interesuje mnie wymiana na nowy egzemplarz bądź zwrot gotówki, gdyż naprawiany obcas nigdy nie będzie tak stabilny jak przy nowym obuwiu, także takiej opcji nie biorę pod uwagę. Po tej informacji Pan – jak dla mnie- zaczął wymyślać bardzo śmieszne argumenty, dla których to producent zadecyduje czy mi da nową parę, a mianowicie dlatego, że: „ po pierwsze to pierwsza usterka tych butów” – wręcz musiałam odpowiedzieć, że „pierwsza i jedyna na tej parze, gdyż jej nie chcę”. Jednak kolejny argument spowodował, że jedyną moją reakcją był śmiech i informacja, że chyba jest ten Pan niepoważny a dokładnie zostałam poinformowana „że w końcu odpadł tylko jeden obcas”. Nie mając siły na dłuższą – jakże ciekawą- dyskusję, na formularzu reklamacji zapisałam swoje uwagi, po czym zostało mi oczekiwać 14 ustawowych dni, które mijały dokładnie w piątek 26 lutego. Do sklepu zaszłam dnia 27.02 – czyli dzień po terminie okresu reklamacji. Pani sprzedawczyni, która obsługiwała kasę przedstawiłam swoją kopię formularza reklamacyjnego, po czym po przeszukaniu swojego spisu reklamacji poinformowała mnie, że nie widzi by była na nią odpowiedź. Po mojej uwadze, że mieli do wczoraj czas, stwierdziła że poprosi kierownika i przed moimi oczami ukazał się już wcześniej wspomniany Pan, który moją reklamacje spisywał. On ponowił wiadomość koleżanki, że nie ma jeszcze odpowiedzi, na co ode mnie uzyskał taką samą odpowiedź jak jego współpracownica. Pierwsze co Pan próbował mnie wziąć na „niewiedzę” mówiąc, że producent ma prawo przedłużyć okres rozpatrzenia reklamacji. Jednak minę zmienił w momencie kiedy tym razem ja go poinformowałam, że w wypadku jak wcześniej mi by przesłał wiadomość listownie na podany adres- której oczywiście nie otrzymałam. Po tym kierownik stwierdził, że zadzwoni do producenta, nie zrobił tego przy mnie tylko wziął słuchawkę i powędrował z nią na drugi koniec sklepu tak bym go nie słyszała. Po zakończonej rozmowie, powiedział, że buty zostały naprawione (czego nie chciałam, a zgodnie z ustawą konsumencką, wybór pomiędzy naprawą a wymianą na nowy egzemplarz należy do kupującego, a jeśli producent się nie zgadza z wybraną formą w ciągu 14 dni musi ustosunkować się na piśmie, a nie sam z siebie zmienić mój wybór) ale co zabawniejsze wysłane wczoraj tj. w piątek i do tego wszystkiego zwykłą pocztą! Czego efekt jest oczywisty, że żadnym cudem by nie były na czas! Kierownik z irytacją w głosie zapytał czy nie mogę poczekać do poniedziałku, a na jego nieszczęście nie miałam takiego zamiaru. Co za tym idzie MUSIAŁ zwrócić mi pieniądze, bo nie zrealizowali reklamacji w terminie. Pan kierownik był bardzo zdenerwowany, nic nie mówiąc wyjął pieniądze z kasy i dosłownie rzucił mi je na ladę w taki sposób, że jeden z banknotów zatrzymał się na samym skraju blatu. Cała sytuacja godna pożałowania, gdyż jeśli kierownictwo zachowuje się na tak bardzo niskim poziomie, nie ma wątpliwości, że ma to wpływ na działanie całej firmy.