Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik

Dotycząca firmy: NFZ

Treść opinii: Córcia się wybierała na wakacje za granicę, jako że przezorny zawsze ubezpieczony postanowiłam dziecku wyrobić UKUZetkę dla niewtajemniczonych jest to Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, która na innych zasadach w każdym kraju pozwala na korzystanie z usług medycznych, ale też trzeba pilnować, żeby to były takie co umowy pozawierały. Ciekawostką jest, że nie obejmuje np: Chorwacji. Zatem trzeba się wcześniej dowiedzieć czy kraj ten ma podpisaną z Polską umowę o świadczenie usług medycznych na podstawie EKUZ. Mus to mus to poszłam po blankiet ucieszona informacją, że wydają go od ręki tylko godzinę trzeba stać w kolejce. Zaczęło się od okienka z informacją albowiem automat z numerkami zginął w tłumie. Pani grzecznie i bardzo formalnie bez cienia uśmiechy wskazała mi gdzie pobrać numerek i do którego pokoju jest kolejka. Poszłam po numerek i już po obejrzeniu wydruku zwątpiłam bo miałam przed sobą jakieś 150 numerków. Kolejka szalona, krzeseł zdecydowanie za mało obsługa zdecydowanie zbyt wolna. Upały na dworze zniechęcały do opuszczania bądź co bądź chłodniejszego budynku, po godzinie w kolejce usłyszałam znajomy bulgot wody nalewanej z dystrybutora i ze zdziwieniem odkryłam, że stoi dla petentów dystrybutor z wodą i nawet są kubki. Szybko skorzystałam w obawie, że wizja okaże się fatamorganą ale nie, to była woda dla ludzi czekających w kolejce. Pierwszy pozytywny akcent. Nie była ustawiona w jakimś kącie, po prostu było mnóstwo ludzi i nie wpadłam na to, że może być takie cudo :) Mnóstwo ludzi wpychających się bez kolejki, po którejś awanturze z zewnątrz pracownicy zaczęli żądać od petentów numerków - powinni to robić obligatoryjnie. Po prawie dwóch godzinach oczekiwania (dużo wywoływanych numerków się nie pojawiało, ludzie rezygnowali) weszłam do pokoju. Miejsca pracy 3 pracowników 2 - w końcu urzędnicy też mają urlopy a są niezastąpieni na swoim stanowisku... Na dzień dobry usłyszałam informację, że mam nieaktualny formularz - na takim mój brat 3 dni wcześniej składał i mu przyjęli. Mi kazali przepisać, Pan uprzejmie stwierdził, że sprawdzi mi czy pozostałe rzeczy się zgadzają i jak przepiszę to mam wejść bez kolejki. Poszłam więc przepisywać, w powietrzu prawie bo miejsc nie ma a o stoliku z krzesłem pomarzyć nie można. Nic to zdeterminowana mocno po pojutrze córka wyjeżdża uznałam, że najwyżej wyjdę z tej instytucji razem z ostatnim pracownikiem, bo bez karty nie wyjdę. Przepisałam ten nieszczęsny formularz, Pan po raz kolejny sprawdzał w komputerze ważność dokumentów, przez 5 minut mogłam wyrejestrować dziecko z ubezpieczenia przecież. (Mógłby przygotować to od ręki i wydać po otrzymaniu upragnionego formularza. Ale pewnie założył, że po 2 godzinach czekania to zwyczajnie ucieknę zamiast poświęcić pięć minut na przepisanie papierka.) Papierek dokładnie obejrzałam i znalazłam różnicę. W pierwszym nazwa pola brzmiała: Miasto a w drugim: Miejscowość. Podsumowując Pan mnie obsługiwał dwa razy, wydał mi tylko jeden dokument. Na wielki plus Pana jest fakt, że zapamiętał, iż prosiłam o zasady ubezpieczenia w kraju docelowym, bo już w ferworze walki zupełnie o tym zapomniałam. Nie dał się Pan też wciągnąć w dyskusję n/t zasadności przepisywania wniosku, co niewątpliwi skróciło czas obsługi, zakładając, że ten wniosek i tak bym musiała przepisać. Po 2,5 godzinach opuściłam tę cudowną instytucją dzierżąc w ręku sztandar zwycięstwa EKUZkę.