Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Orsay
Treść opinii: Weszłam poszukać spodni. Znalazłam dwie pary i ruszyłam do przymierzalni. Tam zatrzymała mnie dziewczyna pytając, ile mam ubrań. Powiedziałam, że dwie sztuki. Kiwnęła głową i poszłam przymierzyć. Nie wyglądała na pracownicę, ale nią była. Rozumiem, że pilnuje, z iloma rzeczami się wchodzi, a z iloma wychodzi, ale w innych sklepach zauważyłam, że podaje się klientowi tabliczkę z numerem odpowiadajacym ilości ubrań zabranych do przymierzalni. Nie trzeba aż tak straszyć (bo jej głos był co najmniej oskarżający o kradzież). Później, gdy wychodziłam zauważyła, że trzymam jedną parę (drugą zostawiłam na wieszaku) i zaptała: "I co? Spodnie pasują?" Jej ton nie był miły, ale ja z uśmiechem odparłam, że tak i ruszyłam do kasy. Tam stała inna pracownica. Miło mnie przywitała, spytała, czy wszystko w porządku (bo oferują za 15 złotych skracanie spodni) i czy nie chcę jakiegoś dodatku, np. paska. Nie chciałam. Spytała, czy czasem nie chcę apaszki. Akurat na nią i paski mają obniżki. Grzecznie podziękowałam. Pani dołączyła paragon do siateczki razem z kartką "dołącz do klubu Orsay". Wyszłam stamtąd z mieszanymi uczuciami odnośnie obsługi.