Opinia użytkownika: Marta_1133
Dotycząca firmy: En vogue
Treść opinii: Udałam się dziś do fryzjera, z nadzieją na opanowanie moich włosów. Umówiłam się już jako ostatnia klientka, w każdym bądź razie na ostatnią godzinę przed zamknięciem lokalu. Do salonu przy Grunwaldzkiej skusiły mnie niektóre pozytywne opinie, które udało mi się usłyszeć. Salon sam w sobie malutki i ogólnie w jego wyglądzie coś brakowało, już nie mówiąc że pod względem estetycznym całkiem mi się nie podobał. Nie wiem jak nazywała się Pani która mnie ścinała, gdyż się nie przedstawiła, jednak z racji tego, że sama miała ładne, zadbane czarne, proste włosy z grzywką pomyślałam, że mogę liczyć na równie ciekawy efekt u mnie. Czerwona lampa jednak włączyła mi się w momencie kiedy do salonu niedługo po mnie weszła inna dziewczyna, jak się okazało znajoma fryzjerki która się miała zająć moimi włosami. Wymieniły kilka zdań po czy Pani fryzjerka powiedziała do niej „Poczekaj chwilę”. Żałuję, że w tym momencie nie upewniłam się czy aby na tą samą godzinę nie zostały zapisane 2 osoby. Pani fryzjerka umyła mi włosy, a druga Pani fryzjerka (gdyż o tej godzinie w salonie były dwie panie) zajęła się wyżej wymienioną dziewczyną, nakładając jej odżywkę i usadawiając pod infrazonem (urządzenie, które wydziela ciepło pomagając między innymi w farbowaniu czy przy odżywkach). W między czasie Pani która się mną zajmowała, pochwaliła dobrany samodzielnie przeze mnie kolor oraz wysłuchała jakbym chciała by moja fryzura wyglądała. Ze względu na fakt, że moje włosy po cieniowaniu są trudne do ułożenia, stwierdziłam że chce by końcówki zostały ścięte, z lekkimi tzw. „pazurkami” przy twarzy, w celu takim by z czasem zejść do jednej długości oraz bym nie miała problemów na co dzień z ich ułożeniem. Przed ścięciem, jednak fryzjerka stwierdziła, że mam tak poniszczone końcówki, iż musi również te wycieniowane włosy leciutko podciąć – oczywiście zapewniała, że minimalnie. Zgodziłam się niechętnie. Cała jej praca trwała 2 minuty, z zegarkiem na ręku. A jak wnioskuję to dlatego, że akurat zabieg jej koleżanki już się skończył a z ich luźnej rozmowy dotarła do mnie półsłówkami informacja, że mimo, iż miałam zarezerwowany termin, po znajomości Pani fryzjerka zgodziła się przyjąć koleżankę bo przecież cóż to za problem by się „wyrobić”, a tym bardziej że była niezwykle ważna okazji z okazji jakiejś kolacji. Oczywiście moje włosy zostały uczesane, gdyż od fryzjera zawsze wychodzi się z ładnie ułożonymi włosami, także pomimo faktu, iż nie zdążyłam mrugnąć a już było „po” myślałam, że nie jest źle. Moje pierwsze zaskoczenie nastąpiło przy płatności. Wcześniej, nim się wybrałam odwiedziłam stronę internetową wyżej wymienionego salonu gdzie były podane ceny za włosy krótkie, średnie i długie oraz informacja o 20% zniżce dla studentów. Zniżkę jak najbardziej otrzymałam, jednak po pierwsze włosy które miałam długości lekko poza ramiona, Pani zakwalifikowała do włosów długich, a następnie okazało się, że ceny na stronie nie są cenami stałymi tylko są to ceny „od” których jest liczona usługa, o czym mnie nie poinformowano, jak również o fakcie tego, że została mi nałożona na chwilę odżywka za którą dodatkowo trzeba było zapłacić. Gdyby tego było mało, po drodze na moje nieszczęście złapała mnie ulewa i przemokłam do suchej nitki, w związku z czym stylizacja „prosto z salonu” zniknęła razem z deszczem. W domu wzięłam się za suszenie i samodzielne układanie włosów, jednak okazało się, że włosy są jeszcze mocniej wycieniowane niż były poprzednio, czego tak bardzo chciałam ominąć, także niestety mimo moich wyraźnych próśb Pani Fryzjerka zrobiła po swojemu. Całość wygląda jakby były postrzępione, a bez lakieru oraz odżywki każdy włos skierowany jest w inną stronę powodując, że w efekcie wygląda jakbym dopiero co wstała z łóżka i nie zdążyła się uczesać. Podsumowując obsługa, praca i efekt zdecydowanie na minus.