Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Alior Bank
Treść opinii: Ostatnio znalazłem się w jednym z banków w celu przekonania się, czy reklama z myślą przewodnią "wyższa kultura bankowości" rzeczywiście odnosi się do jakości usług świadczonych w Banku. A więc wchodzę do jednej z placówek, ubrany w garniturze, siadam na krzesełku (b.wygodnym) w korytarzu, praktycznie na środku (miejsce, które widać praktycznie z każdej strony). I tak sobie siedzę i siedzę, mija minuta, dwie, trzy. Minęło dziesięć minut, kilka osób z personelu mija mnie jedynie obserwując i o nic nie pytając. Więc wstaję i zaczynam sam szukać kogoś kto by mnie łaskawie obsłużył. Idę w prawą część budynku (patrząc od wejścia). Wszystkie stanowiska są obsługiwane, a więc zajęte. Więc wracam z powrotem powoli, spokojnie, dalej nikt nie zwraca na mnie uwagi. Wchodzę w lewą część budynku. Obsługa klientów indywidualnych tutaj również zajęta. Zostaje pani, która !UWAGA! siedzi na stanowisku w którym nie ma światła! :) Górne światło wyłączone, lampka również, a owa pani siedzi i patrzy się w komputer. Stanąłem w praktycznie naprzeciw niej i nic. Nie zauważyła mnie (może dlatego, że miałem na sobie czarną koszulę :P). A więc chyba ja muszę zacząć. - Przepraszam. Chciałbym otworzyć u państwa konto i wziąć kredyt gotówkowy. Pani zrobiła oczy jak dwie złotówki i tak się zdziwiła, jakbym pierdną na pół banku :) [Wygląd owej zdziwionej pani: brak jakiegokolwiek makijażu, delikatne podkowy pod oczami, wypisane zmęczenie na twarzy, strój schludny, służbowy]. Pani wielkie oczy odpowiedziała na moje pytanie: - To nie tutaj :D < Chyba źle dobrała słowa, ponieważ sama się uśmiechnęła :) Następnie poprosiła abym za nią poszedł. Podążałem za nią bez słowa. Pani WIELKIE OCZY szła jakby poddenerwowana, bardzo sztywno. Gdy doszliśmy do części prawej, aż na sam koniec, pani rozejrzała się i stwierdziła, że tutaj wszyscy są zajęci i nie ma mnie kto obsłużyć (wszystkie stanowiska widać już ze środka obiektu, no ale cóż, może chciała się upewnić). Po takowym stwierdzeniu, zaprowadziła mnie ona do części lewej (z powrotem) gdzie znalazła wolnego pracownika, wypowiedziała jej imię (ponieważ to była kobieta) i dodała: "obsłuż pana". Zaprowadzono mnie do stanowiska: "Klienci zamożni" zamiast "Klienci indywidualni", ale mniejsza o to. Pani, która miała mnie obsłużyć miała strach w oczach i drżały jej ręce jakby robiła to pierwszy raz. Od razu po tym jak pani wielkie oczy powiedziała, aby ta mnie obsłużyła, wstała i się przedstawiła imieniem i nazwiskiem. Również zrobiłem to samo po czym usiedliśmy (wygląd pani która mnie obsługiwała: również schludnie ubrana, delikatny makijaż, panika w oczach, nieskoordynowane ruchy podczas pracy na komputerze, poddenerwowana/przestraszona, ubiór bardzo schludny: biała koszula na kant, identyfikator, spodnie służbowe). Usiedliśmy wygodnie na krzesełkach. I tutaj moim zdaniem błąd pracownika: pani nie zaczęła rozmowy z klientem... Takie 10 sekund niezręcznej ciszy dopóki ja sam się nie odezwałem. Specjalnie czekałem czy chociaż zostanę spytany co mnie interesuje albo coś w tym stylu a tutaj klops. Nawiązałem dialog: - A więc chciałbym otworzyć u państwa konto i wziąć kredyt gotówkowy, który ostatnio reklamujecie. - Nie ma pan u nas konta? (hahaha :D Powiedziałem, że chcę takowe otworzyć więc moim zdaniem niepotrzebne pytanie) - Nie. Nie mam. I teraz się zaczęło :) Kobieta zaczęła panicznie coś robić na komputerze za pomocą myszki. Skończyła po 20 sekundach i znowu cisza. Nie zwlekając rozpocząłem rozmowę ponownie: - A więc interesuje mnie kredyt gotówkowy w wysokości 4000 zł, który od razu zostałby wpłacony na nowe konto, które u państwa otworzę. - Na jaki okres? - 24 miesiące - Dobrze poproszę dowód. Poczułem się niedoinformowany. Nie zrobiono analizy, nie poproszono o dochód, zaświadczenie o zarobkach, nic mi nie powiedziano o kredycie, wysokości oprocentowania, wysokości raty, niczego nie zaproponowano. Siedzę i czekam. Pani w ciszy coś panicznie wpisuje do komputera po czym kasuje i znowu wpisuje i tak z 4 razy. Możliwe, że słabo pisała na komputerze, albo dlatego, że się bała :D (tylko czego?) -Tak po 2-3 minutach, panią, która tak zawzięcie wpisywała coś w ciszy na komputerze "strzelił piorun". Poderwała ona głowę od monitora i się wyprostowała po czym popatrzyła na mnie i się zapytała: - A ile pan ma lat? Dałem tej pani dowód z numerem pesel więc po dwóch pierwszych cyferkach, powinna wiedzieć, w którym roku się urodziłem. - Odparłem, że dziewiętnaście, Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem coś takiego: - Niestety nie możemy przyznać panu kredytu. I cisza. Troszkę przyznam, że zbaraniałem w tym momencie, bo nie została podana mi przyczyna odmowy. - Z jakiego powodu? - Nasz bank udziela kredytu osobom w wieku powyżej 21 roku życia. Troszkę się zdenerwowałem muszę przyznać, ponieważ nigdzie nie wyczytałem tego, że kredytu udzielają od 21 roku życia, ani nie zostałem wcześniej poinformowany o tym. Natychmiast odparłem: - Więc nie chce otwierać u państwa konta w banku. Zestresowałem najprawdopodobniej panią która mnie obsługiwała, ponieważ ta również zrobiła wielkie oczy :) I jakoś tak mechanicznie, jak robot, oddała mi dowód. Zareagowała tak, jakby usłyszała wyrok śmierci, zamiast chociaż zachęcić do otwarcia u nich konta (o którym również nic nie wiem bo nie podano mi o nim żadnych informacji). Wstałem wsadziłem dowód w kieszeń marynarki i powiedziałem: - A więc do widzenia. I ponownie ku mojemu zdziwieniu, zamiast jeszcze w tej ostatniej chwili ratować firmę przed całkowitą utratą klienta, przeprosić, nakłonić, cokolwiek, pani wstała i odparła: - Do widzenia (nawet nie podając ręki, co wbrew pozorom i opinii ludzi, podświadomie wzbudza zaufanie u klienta). Wygląd miejsca obsługi: - Wygodne fotele w poczekalni. - Zbyt dużo rzucających się w oczy kamer. Zwykłe, toporne, białe, kwadratowe. Znacznie lepiej wyglądałyby czarne półkule schowane pod sufitem. - Nowe meble co jest plusem. - Identyczne siedzenia w miejscu obsługi klienta jak w poczekalni (nie przepadam za czymś takim). - Podczas obsługi siedzi się w "pomieszczeniach" w formie kwadratu, ze słabym wygłuszeniem i niską ścianką. Nie daje to poczucia bezpieczeństwa. Siedzi się z "odsłoniętymi plecami". Wszyscy Cię widzą. Moim zdaniem to też nie sprzyja komfortowi obsługi. - Toporne klawiatury, nieergonomiczne, głośne podczas pisania. Powinni zainwestować w nowsze, cichsze, podobne do klawiatur umieszczanych w laptopach. - Ciekawy wystrój, nowoczesny, prosty, aczkolwiek mi się podobał. - Duża reklama rzucająca się w oczy od razu jak wchodzimy do banku: po co reklamować się we własnym banku (mam na myśli pomieszczenie). - Nie pamiętam, czy był czy też nie, ale jakiś automat z wodą do picia albo chociaż napojami by się przydał dla klientów :) Jeśli był to bardzo dobrze, naprawdę nie pamiętam :) - No i to pomieszczenie ze zgaszonym światłem... Ogólnie moim zdaniem jest źle. Powinni dużo zmienić, ponieważ reklamują się jako bank o wysokiej kulturze, a kultura moim zdaniem jest po prostu przeciętna. Więcej szkoleń dla pracowników, kilka poprawek i byłoby zupełnie inaczej :) Pracownicy powinni być znacznie bardziej otwarci, utrzymywać jakikolwiek kontakt z klientem, już nawet nie wzrokowy jeżeli się wstydzą, a chociaż słowny. Bank powinien dbać o swoich klientów, ponieważ w obecnych czasach jest bardzo duża konkurencja. Tyle ode mnie. To są moje osobiste odczucia, oraz uczucia które mi towarzyszyły. Niczego nie wyolbrzymiałem ani nie upraszczałem. Starałem się jak najprawdziwiej i jak najbardziej realnie opisać obsługę w wybranym dziale oraz jak najprawdziwiej ocenić zakład w którym się znalazłem :) Dziękuję za przeczytanie do końca. P.S Pamiętajcie! Zadowolony klient przekona kilka osób do waszej firmy, zaś niezadowolony zniechęci do waszej firmy każdego kogo spotka! "Stara prawda hotelarska" ;)