Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: JYSK
Treść opinii: Przechodziłam obok i postanowiłam zajrzeć do sklepu. W tym sklepie Jysk jeszcze nie byłam. Pierwsze wrażenie było bardzo negatywne. W sklepie było dość ciemno, światło które było miała zimną, nieprzyjemną barwę, ogólnie wrażenie było takie „upiorne”. W pomieszczeniu panował bardzo nieprzyjemny, drażniący zapach syntetycznych materiałów. Na podłodze było pełno nitek. Obejrzałam sklep. Zrobił na mnie wrażenie ustawionego chaotycznie i byle jak. Zauważyłam na półce paczkę z dwoma parami bokserek męskich. Poniżej była cena około 12 złotych. Zdziwiłam się, że są w całkiem fajnej cenie i obejrzałam je dokładnie. Wyglądały na dość porządne i miłe w dotyku. Sprawdziłam czy są zrobione z bawełny. Wyszukałam odpowiedni rozmiar dla mojego męża. Cena jednak wydawała się podejrzanie niska, więc przyjrzałam się metce dokładniej. Kilkanaście paczek tych bokserek leżało w jednej przegródce, a pod spodem na metce była cena około 12 złotych i mniejszymi literkami informacja, że to są rajstopki dziewczęce. Nazwa była widoczna dopiero po przesunięciu pudełek. Zaczęłam rozglądać się po półce. Na pudełku była nazwa firmy i tą nazwę zauważyłam około metr dalej, nad nią były znów pudełka z bokserkami. Tym razem cena opiewała na 19 zł z groszami, prawie 20. Uznałam, że to też dobra cena i zabrałam ze sobą paczkę. W czasie rozglądania się po sklepie przypomniałam sobie, że chciałam niedawno kupić antyramę i zaczęłam szukać ich w sklepie. Ponieważ nie widziałam, zapytałam przechodzącego pracownika. Pokazał mi, gdzie są. Powiedziałam, że szukam takiej większej i podałam wymiary. Dowiedziałam się, że u nich takiej nie ma, że jest mały wybór, że lepiej będzie jak sobie poszukam w Obi albo w Praktikerze (dobry pracownik!). Udałam się do kasy. Obsługiwał młody, wysoki brunet. Jego zachowanie było poprawne, witał klientów, sugerował dodatkowy zakup poszewek, nabicie punktów na kartę payback i żegnał, ale nie sprawiało to wrażenia naturalności, bardzo raziło sztucznością. Kiedy skasował moje wielkie zakupy okazało się, że bokserki kosztują 29,95. Kiedy zaprotestowałam, że miały kosztować mniej, powiedział bardzo nieprzyjemnym tonem, że zaraz zawoła kolegę i to wyjaśnimy. Jakbym zrobiła coś złego. Podszedł ten sam chłopak, z którym rozmawiałam na sali. Kasjer powiedział mu tym samym nieprzyjemnym, pełnym wyższości tonem, żeby pokazał pani, że te bokserki kosztują 29,95. Poczułam się potraktowana jak wyłudzaczka. Pracownik zaprowadził mnie i znalazł jeszcze jedną kartkę z ceną, faktycznie 29,95. Wprawdzie nad nią nie było żadnych bokserek, ale kartka była. Zrezygnowałam z zakupów i wyszłam ze sklepu. Więcej tu raczej nie wrócę. Towary i ceny są pomieszane, ja nie mam zamiaru studiować metek na całej półce, żeby znaleźć towar który kupuję i nie mam ochoty być traktowana przez pracownika z pełną wyższości pogardą, jak jakaś przestępczyni.