Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Astrum

Dotycząca firmy: NFZ

Treść opinii: Miałam dzisiaj wątpliwą przyjemność odwiedzić siedzibę Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie. Musiałam tam zanieść skierowanie do sanatorium dla bliskiej osoby. Sama siedziba robi nie najgorsze wrażenie, jasno oświetlone pomieszczenia, czysto, miejsca do siedzenia. Niestety wewnątrz jest aż za jasno – w suficie były świetliki znakomicie doświetlające wnętrze a pomimo tego świeciły się na ścianach lampy. Nie było ani jednego pracownika udzielającego informacje, nie było też nigdzie wywieszonej informacji co gdzie się załatwia. Na dzienniku podawczym właśnie była przerwa, teoretycznie od 13:40, ale faktycznie wcześniej, bo byłam w budynku około 13:35 i już nikogo tam nie było. Żeby cokolwiek załatwić trzeba było pobrać idiotyczny numerek. Pobrałam więc numerek żółty, który miały pobierać osoby załatwiające sprawy związane z sanatorium. Siadłam i czekałam na swoją kolej. W między czasie oglądałam przechodzące po sali od czasu do czasu urzędniczki, niektóre ubrane bardziej na imprezę niż do biura. W końcu został otwarty dziennik podawczy, do którego od razu ustawiła się kilkunastoosobowa kolejka. W tym samym czasie nadszedł czas na mnie do okienka obsługi. Musiałam przejść przez całą salę, z dość wąskim przejściem. W trakcie przechodzenia dogoniłam dwie starsze panie i powoli przeszłam koło nich, bo nie chciałam się „pchać”. Zanim doszłam do okienka urzędująca w nim pani już zmieniła numerek na kolejny. Były to bardzo niegrzeczne w stosunku do petentów, bo sporo ludzi na sali było starszych, o kulach i poruszali się wolniej, więc tym bardziej nie zdążyliby dojść do okienka obsługi. W boksie dowiedziałam się, że mam to złożyć na dziennik podawczy i urzędniczka nie może mi pomóc. Stanęłam więc z kolei w kolejce do dziennika podawczego. Na szczęście posuwała się szybko, bo urzędujący tam pan przybijał pieczątki i w zależności od dokumentu oddawał petentom lub zostawiał sobie, nie tracąc czasu na jakiekolwiek rozmowy z ludźmi, których obsługiwał. Co mi się nie przeszkadzało? Kompletny brak informacji. Na ścianie wisiał duży napis informacja, pod którym był plakat na temat mammografii i pomocy niewidomym. I wyraźnie czuło się niechęć pracujących tam ludzi, traktujących petentów jak zło konieczne.