Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Hotel Jaskółka
Treść opinii: W dniach 11-13 czerwca 2010 r. przebywałem wraz z rodziną w Ustroniu. Zatrzymałem się w hotelu Jaskółka dzień wcześniej rezerwując pokój. Recepcjonistka przyjęła rezerwację informując mnie o cenie pokoju. Dowiedziałem się wówczas że dzieci do lat 5 nie płacą, mają zagwarantowany pobyt ale bez świadczeń co w konsekwencji oznacza również że nie mają swojego łóżka. Oczywiście istnieje możliwość dokupienia miejsca dla dziecka, ale mnie to nie interesowało, więc o to nie zagłębiałem się w szczegóły. Moje dzieci nie osiągnęły jeszcze granicznego wieku, nie pochłaniają też dużych ilości jedzenia, a wyspać się wyśpimy, dzieci z żoną na łóżku ja na materacu. Z takim myśleniem przyjechałem do Ustronia. Wchodząc do hotelu z dziećmi na rękach, bo akurat usnęły, skierowałem swoje kroki do recepcji, jak to zazwyczaj bywa. Jak do tej pory nie zauważyłem nikogo z obsługi a że dzieci mi ciążyły postanowiłem użyć dzwoneczka do przywołania recepcjonistki. Po chwili ujrzałem ja w drzwiach sąsiedniego pokoju. Podałem swoje nazwisko informując jednocześnie, iż w dniu wczorajszym rezerwowałem pokój. Recepcjonistka widząc śpiące dzieci ściszonym głosem podała przywitała nas jednocześnie podając klucz (kartę magnetyczna) i życzyła miłego pobytu. Poinformowała nas jednocześnie o godzinach, w jakich serwowane są posiłki. Podziękowałem i udałem się do pokoju. A tu niespodzianka, zamiast pokoju dwuosobowego dostałem dwa pokoje dwu osobowe, czyli jednym słowem pokój typu studio. Zostawiłem dzieci wraz z żoną a sam poszedłem do samochodu po bagaże zahaczając o recepcję. Zapytałem się recepcjonistki czy nie zaszła jakaś pomyłka, na co ona odparła, że nie. Po prostu stwierdziła, że nie zmieścimy się w jednym małym pokoju. Nic też nie musze dopłacać. Już na dzień dobry taka miła niespodzianka, później było jeszcze lepiej. W jednym z pokoi był telewizor, radio, zaopatrzona chłodziarka. W obu pokojach stoliki i fotele, oba pokoje miały też wyjście na balkon skąd rozpościerał się przepiękny widok na góry. Śniadanie oferowane było w formie bufetu szwedzkiego, obiad podobnie jak kolacja serwowany, ale było go tak dużo, że nie musiałem się martwić o to, co dam dzieciom do zjedzenia. Powiem więcej, nawet jeszcze zostało, nie da się wszystkiego zjeść. Poza tym do każdego posiłku na naszym stoliku były cztery nakrycia dla całej naszej rodziny. W tym miejscu przypomnę, że wykupiłem dwa świadczenia, kelnerka zapytana o ewentualna pomyłkę w ilości nakryć zaprzeczyła, aby do niej doszło. Stwierdziła, że owszem są cztery nakrycia, bo tylu nas jest, lecz zostaną wydane dwa posiłki. Przyznam, że to logiczne. Obsługa hotelu stoi na wysokim poziomie, począwszy od pokojówek, które dbały o porządek w wyniku, czego cały hotel lśnił. Nigdzie nie zauważyłem żadnych śmieci, papierków czy innych podobnych zanieczyszczeń. Kelnerki miło, sprawnie i szybko obsługiwały klientów. Ja ani razu nie musiałem czekać na posiłek, wszystko dostawałem na czas. Wspominałem już wcześniej, że posiłki były obfite, ale nie wspominałem, co najważniejsze, że były bardzo smaczne. Jedynym mankamentem jest niestety cena. Ja akurat płaciłem „grosze”, ponieważ skorzystałem z dofinansowania, jakie przyznał mi mój pracodawca, ale dla zwykłego śmiertelnika koszt weekendowego pobytu z rodzina w hotelu to wydatek rzędu 500-600 zł. Z drugiej strony standard i warunki, jakie oferuje „Jaskółka” i fakt, że jest to hotel trzygwiazdkowy w turystycznej miejscowości sprawia, że cena jest atrakcyjna dla osób z średnio zasobnym portfelem oraz firm, które organizują szkolenia dla swoich pracowników. Zresztą tych ostatnich klientów w hotelu jest najwięcej. Na palcach można policzyć gości, którzy tak jak ja przyjechali tu prywatnie.