Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: LIDL
Treść opinii: Wracając do domu wstąpiłem do Lidla. Chciałem szybko zrobić zakupy, bo kupowałem tylko piwo. Po drodze w dziale z napojami natknąłem się na stojącą na środku paletę. Była tak wysoka, że prawie dotykała oświetlenia. Na górze znajdowały się zgrzewki z Pepsi. Może personel liczy na to, że skoro robi się ciepło, to klienci sami pościągają sobie puszki, i rozładują paletę. Czynne były dwie kasy. Stanąłem w tej, gdzie klienci mieli wyłożone mniej towarów na taśmie, mając nadzieje na szybką obsługę. Gdy byłem już drugi w kolejce spostrzegłem, że kasjerka ma przypięty identyfikator z napisem „uczę się”. To mogło oznaczać kłopoty, zwłaszcza, że nie było obok niej osoby nadzorującej. Klient, który kasował się przede mną płacił kartą. Po chwili, gdy wpisał pin kasjerka poinformowała go, że karta nie została przyjęta. Okazało się, że płacił za małą kwotę, a płatności kartą w Lidlu są od 20 złoty. Klient patrzy na kasjerkę, kasjerka na niego, a czas leci. Kasjerka dzwoni po pomoc. Po chwili z drzwi obok wychodzi ochroniarz, który pyta co się stało. Ale ochroniarz jak to ochroniarz na nic się przyda na kasie, wiec woła kolejnego pracownika. Wychodzi drugi pracownik. Znów wywiad i tłumaczenie całej sytuacji, a czas leci. Klient powiedział, że za część zakupów może zapłacić gotówką, która ma. Trzeba jednak wycofać inne produkty. Wycofanie bez tajemniczego kluczyka nie jest możliwe. Dobrze, że kluczyk miał pracownik, który przyszedł. Z całego zamieszania, to klient zaczął przepraszać kasjerkę, a powinno być odwrotnie. Rozumiem, że pani się uczyła, ale podstawowe informacje dotyczące płatności powinna znać. Gdyby poinformowała klienta przed dokonaniem transakcji, nie byłoby całego zamieszania. Wystarczyłoby też, że inny doświadczony pracownik czuwałby nad tym, co robi. Tak więc zamiast szybkiej obsługi, miałem sporo czasu na refleksje.