Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Media Expert
Treść opinii: Przeszedłem przez sklep do działu RTV. Po drodze nie mijałem ani jednego pracownika ochrony. Dopiero w oddali spotkałem sprzedawcę w dziale AGD. Po dotarciu do alejki z kinami domowymi zostałem ‘dopadnięty’ przez pana T. N. Po przywitaniu i zapytaniu odnośnie poszukiwanego produktu (kina domowego) zostałem dopytany co do moich oczekiwań jakościowych. Padło bardzo istotne pytanie: plastik czy drewno? Jednoznacznie odpowiedziałem, iż poszukuje drewnianych kolumn. Pan T. przedstwił mi kilka propozycji kina domowego. Wszystkie oscylowały w granicach 3500,00 – 6000,00 zł. Każdy z prodktów był po krótce scharakteryzowany i przedstawione zalety danego modelu. Rozmowa nie była płynna. Opierał się głównie na moich pytaniach i spostrzeżeniach. Chwilami następywały momenty ciszy. Wyczuwało się, że Pan T. jest nowym pracownikiem i wiekszość wypowiedzi to wyuczone kwestie na szkoleniu. Podczas opisów kin nie otrzymałem żadnych (lub też minimalna ilość) danych technicznych, którymi mógłbym rozróżnić dane produkty. Jedyne co mogłem powiedzieć o nich to przy jakiej cenie dane kino ma kolor i jak wygląda. Ostatecznie zapytałem czy mógłbym usłyszeć coś od sprzętu. Został zaprezentowany zestaw Yamaha (juz wcześniej miałem oakzaje usłyszeć możliwości tego modelu). Z pewnością mogę stwierdzić, iż sprzęt był źle podłączony (czy też tylko dwie kolumny były podłączone) a Pan T. błądził w menu kina. Po mojej sugesti odnośnie jakości dźwięku, padło stwierdzenie, że mamy obecnie czas żałoby i nie możemy pozwolić sobie na głośnie słuchanie muzyki (moim zdaniem jakość nie zależy od mocy głośników). Po kolejnych wątpliwościach, chwili zastanowienia zdecydowałem się zakupić sprzęt. Zapytałem o rabat. Takowego nie usyskałem, jednakże mogłem sobie wybrać z całego sklepu towar oznaczony czerwoną etykietą (całkowicie gratis lub za 50% ceny w przypadku droższego prduktu – nie wiedziałem co znaczy droższy). Podczas poszukiwania gratisu w dziale Komputery chcieliśmy (czy też Pan T. chciał) uzyskać pomoc od kolegi, który właśnie obsługiwał klientów. Po chwili oczekiwania zdecydowaliśmy sami poszukać gratisu. Wpadłem na pomysł, iż przydał by mi się zestaw słuchawkowy do telefonu komorkowego. Odnaleźliśmy taki kompatybilny do Sony Ericssona Xperia z czerwona karteczką o wartości 179 zł. Jednocześnie zaczeły padać propozycje komplementarnych produktów: usługi montażowej, przedłużonej gwarancji i ubepieczenia od uszkodzenia. Zdecydowałem się tylko na usługę montażową. Byłem dosłownie napastowany apropo dodatkowcyh usług. Pan T. używał przy tym zdań źle składanych gramatycznie, miał problemy z wtrażeniem tego co che powiedzieć itp. W międzyczasie inny sprzedawca przyprowadził innego klienta do Pana T., który wogóle nie zainteresował się dodatkowym klientem. Po chwili drugi klient zrezygnował. Po ustaleniach usług dodatkowych powróciliśmy do kina domowego oraz wypisywania karteczki. Prócz sprzętu zakupiłem dwa kable HDMI (został również obdarzony radą) za 99 oraz 199 zł, i właściwe kable do głośników (razem wyliczaliśmy potrzebną długość). Podczas doradzwa nie usłyszałem konkretnych argumentów dlaczego tak drogi kabel jest lepszy od tańszego i co ma wspólnego grubość z jakością. Jako laik nie zrozumiałem potrzeby zakupu, mimo to zdecydowałem się na dość drogie przewody. Ostatecznie zostałem odprowadzony do Punktu Obsługi Klienta. Pan T. nie był przekonany czy zostawia mnie w odpowiednich rękach. Pani w Punkcie rozmawiała z klientem przez telefon. Usiadłem i grzecznie zaczekałem. Po zakończonej rozmowie zostałem przywitany i zapytany w czym może mi pomóc. Stwierdziłe, iz jestem zdecydowany na pewien sprzęt, który jest wypisany na karteczce i chciałbym zakupić go w systemie ratalnym. Pani zaprosiła mnie do innego stanowiska, gdzie sama mnie obsłuży. W nowym miejscu został podliczony koszt sprzętu. Pani była mało rozmowna. Po pewnej chwili poprosiła w międzyczasie o wypełnienie newslettera. Zostały mi zaproponowane raty oraz kredyt. Obliczone wszelkie warianty: wraz z usługą montażową, z przedłużoną gwarancją, z ubezpieczeniem. Na kredyt gotówkowy nie chciałem się zgodzić. Pani wypisał wszystkie szczegóły na odwrocie kartki, którą otrzymałem od Pana T. Koleżanka obok Pani, która mnie obsługiwała, napisała coś na kartce i podała tej że Pani. Na końcu stwierdziłe, iz całość muszę skonsultować z inną osobą i po akceptacji powrócę by zakupić sprzęt. Podczas pożegnania zapytałem o imię i nazwisko Pani w celu powrócenia w dniu jutrzejszym do tej samej osoby: usłyszałem A. R. Pożegnałem się i opuściłem sklep.