Opinia użytkownika: plaszczka
Dotycząca firmy: Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
Treść opinii: Ponieważ nie jestem właścicielem ziemi, a co za tym idzie, nie mogę być pełnoprawnym beneficjentem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, poszedłem do Biura Powiatowego w Toruniu w imieniu osoby z rodziny, która ziemię posiada. Niemniej, poszedłem tam uzyskać informację oraz złożyć wniosek bez odpowiedniego notarialnego upoważnienia. Chciałem jednak sprawdzić, jak w takiej sytuacji zostanę przez pracowników ARiMR obsłużony. Biuro Powiatowe znajduje się budynku firmy Filmar, która budynki swoje wynajmuje m.in. Wyższej Szkole Bankowej, często odbywają się tutaj różne szkolenia i konferencje. Zapewnia to schludny biurowy wygląd całej agencji. Jedyne, do czego można mieć na wstępie zastrzeżenia, to brak odpowiedniego oznakowania Agencji, przez co rolnicy spoza Torunia niewątpliwie mogą mieć problem ze znalezieniem Biura Powiatowego w budynku pełnym sal wykładowych i auli. W środku wejście do Biura jest jednak widoczne. Tuż przy drzwiach Pan zajmujący się kolczykami zwierzęcymi poinformował mnie, w którym pokoju znajduje się obsługa beneficjenta. Drzwi do bardzo dużego przestronnego pokoju biurowego były otwarte, więc bez problemu wszedłem do środka. Natychmiastowo zapytany zostałem (przez jedną z trzech obsługujących osób, jedną z dwóch kobiet) o cel mojej wizyty. Poinformowałem, że chciałem wprowadzić pewne modyfikacje do danych we wniosku, jednak miałem kilka pytań szczegółowych odnośnie pewnych niejasności. Moje pytanie dotyczyło możliwości otrzymania dopłat za uprawę roślin wewnątrz hal, a nie w ziemi. Pytanie było skomplikowane, jednak obsługująca mnie pracownica biura bardzo grzecznie mnie przeprosiła i udała się do kogoś w celu konsultacji. Nie trwała one jednak długo i już po dwóch, trzech minutach, Pani A. wróciła do mnie z pakietem potrzebnych mi informacji. Na pytania dodatkowe, które wymyślałem na poczekaniu, również odpowiadała z wielką uprzejmością, a przede wszystkim - niezachwianą wiedzą. Dopiero gdy chciałem wprowadzić omówione zmiany, sprawdziła że nie mam uprawień do takich akcji. W tej chwili zacząłem się zachowywać dość nieznośnie, podnosząc głos i mówiąc klasyczne banały w stylu "pani zobaczy, przecież to osoba z rodziny, jak to nie mogę nic zmienić", ale wkrótce, gdy Pani A. wytłumaczyła ze stoickim spokojem, że jedynie pisemne upoważnienie wchodzi w rachubę, podziękowałem jej za obsługę i opuściłem ten pokój. Skierowałem się do następnego pokoju, zajmującego się obsługą wniosków dotyczących zwierząt. Ponieważ wniosek o przydzielenie numerów dla bydła mogłem wypisać bez potwierdzenia notarialnego, pobrałem druk i zadając kilka pytań uzupełniłem podstawowe rubryki. Celowo pominąłem jedne dane i oddałem tak wypełniony arkusz pracownikowi. Ten po chwili wyszedł uprzejmie informując mnie, czego zabrakło i przy mnie sam uzupełnił tę pozycję. Pracownik ten wysławiał się w sposób bardzo konkretny, zdawkowy wręcz, albo bardzo informatywny. Dzięki temu szybko mógł obsłużyć moją prośbę, a ja - bez dodatkowych pytań - odebrałem decyzję i opuściłem Biuro Powiatowe.