Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: Real
Treść opinii: Miałam dzisiaj bardzo nieprzyjemną przygodę w sklepie Real. Same zakupy w porządku, natomiast obsługa była tragiczna. Najpierw kupowałam ciastka, na sztuki, w kasie w której płaci się od razu za towar i spotkałam się z bardzo nieuprzejmą panią, która drwiąca i szyderczo traktowała nazywane przeze mnie ciastka. Podawałam jej po prostu nazwy ciastek (pączków), jakie widniały na cenówkach przy nich a sprzedawczyni dodawała swoje drwiące komentarze. Nie miałam ochoty z panią dyskutować, więc pominęłam milczeniem jej komentarze, zapłaciłam, zabrałam swoje zakupy i odeszłam od kasy. Skończyłam zakupy i ustawiłam się w kolejce. Ludzi było niewielu, nie czekałam długo. Kasjerka jak kasjerka, ani przesadnie uprzejma, ani nie, po prostu skasowała towary. Problemy zaczęły się, kiedy miałam zapłacić. Mieliśmy z mężem wydrukowane kupony na różne promocje z Paybacku. Kuponów mieliśmy trzy – na zakupy za określoną kwotę, na zakupy produktów do prania za 50 złotych i na zakupy produktów Real Quality. Wszystkie wydrukowane w domu z kuponów udostępnianych przez stronę Payback i z mailingu samego Reala. Dwa ostatnie kupony były małe i przez to niewyraźne, ale w takiej właśnie jakości są one udostępniane na stronie. Drukowałam je już wcześniej i osoba u której płaciłam miała problem z wprowadzeniem, ale starała się tak długo, wprowadzała ręcznie, aż się udało. To zresztą duży minus dla Reala, na przykład z kuponami BP nie ma zupełnie takich problemów – drukowane na tej samej drukarce są duże, wyraźne i czytelne. W kasie pani obejrzała moje kupony, wprowadziła dwa, trzeci spróbowała i powiedziała że nie da rady. Mój mąż zaproponował, żeby może spróbowała ręcznie. Odpowiedziała, że nie da się (kompletna bzdura, widziałam już takie kupony wprowadzane ręcznie), a nawet jakby, to ona tych literek nie przeczyta. I że mam sobie iść do Real Finanse, tam mi nabiją. Na nasze uwagi, żeby może jednak spróbowała nabić ten kupon kasjerka zaczęła robić się agresywna i nieprzyjemna. Daliśmy sobie spokój, uznaliśmy, że niech będzie, pójdziemy do tego Real Finanse. Kasjerka napisała na odwrocie paragonu jakiego rodzaju był problem i powiedziała, że musimy jeszcze podbić – tam dalej, jest taka konsola i tam państwo podbiją. Skomentowała jeszcze, że do niej też będą mieć pretensje, że tego nie nabiła, że będą ją wołać. Poszliśmy szukać tej „konsoli”. Znaleźliśmy dość szybko, niestety w środku nikogo nie było. Dowiedzieliśmy się od pracownika, że wszyscy kierownicy są na naradzie, bo zdarzył się wypadek. I kierownik będzie może za 15 minut. Niespecjalnie mieliśmy ochotę czekać, bo spędziliśmy w sklepie już dość dużo czasu, więc poszliśmy do Real Finanse. Była jedna osoba w kolejce, ale została bardzo szybko obsłużona i pani obsługująca poprosiła nas. Wytłumaczyłam z czym przyszłam, pokazałam nieszczęsny kupon, paragon i kartę Payback. Młoda dziewczyna, która obsługiwała obejrzała kupon i z ogromną satysfakcją powiedziała, że kupon nie został nabity, bo pisze na nim, że jednorazowo, może być zrealizowany tylko jeden kupon. Nie wytłumaczyła tego, tylko z ogromną satysfakcją dała nam do zrozumienia, że ona jest taka mądra i to wie, a my debile się nie doczytaliśmy. Najpierw skomentowałam, że przecież kasjerka zaczęła nabijanie od tego paragonu i też się nie dało a potem zaczęłam tłumaczyć, że napis ten dotyczy czegoś innego. Kiedyś pytałam się pracownika o znaczenie tego zapisu i to oznacza po prostu, że mogę jednorazowo wykorzystać tylko jeden z kuponów tego rodzaju. Problematyczny kupon miał dać mi 500 puntów Payback za zakup produktów do prania za minimum 50 złotych. A zapis oznaczał, że nawet jeżeli miałabym tych proszków kupionych za 500 złotych i 10 kuponów to wykorzystać mogę i tak tylko jeden. Natomiast produkty na różne promocje można łączyć ze sobą w ramach jednej transakcji. Ale pani nie dało się nic wytłumaczyć. Wiedziała, że można wykorzystać tylko ten jeden kupon i nic innego, skoro wykorzystałam dwa inne to się nie da. Nie spróbowała, nie skonsultowała swojej wiedzy z nikim innym, ona po prostu wiedziała że się nie da. I nawet nie starała się przy tym być uprzejma. Zirytowana w końcu zabrałam swój paragon, kupon i kartę i poszłam do punktu obsługi klienta. W punkcie obsługi klienta dowiedziałam się, że kupon jest niewyraźny i dlatego trudno go było nabić, że Real Finanse to inna firma i pan z punktu obsługi klienta nic nie może im powiedzieć. Super. To znaczy, że jak pani w punkcie Real Finanse nie ma ochoty nic robić to może gadać co jej ślina na język przyniesie i nikt ze sklepu nie może zareagować, bo to inna firma. Skoro nie było żadnej możliwości odzyskania należnych mi punktów za zakupy postanowiłam oddać wszystkie moje zakupy. Pan z punktu poszedł z kimś to skonsultować, potem bez problemu przyjął zwrot. Nie rozumiem polityki firmy, która robi promocje, nie potrafi opracować kuponu, który dałby się łatwo wydrukować, potem robi klientowi problemy, jeżeli chce skorzystać z promocji. Najbardziej mnie boli, że rozmawiałam z trzema pracownikami i żaden z nich nie zdobył się na przeproszenie mnie za kłopoty, które mnie spotkały i żaden z pracowników nie miał usiłował nawet zrobić niczego, aby pomóc mi z moim problemem. Każdy starał się mnie jak najszybciej i jak najmniejszym wysiłkiem pozbyć. Jedynie ostatni pan, z punktu obsługi klienta był uprzejmy, ale też nie starał się mi pomóc w sposób satysfakcjonujący mnie, bo niestety zrezygnowanie z zakupów nie było dla mnie satysfakcjonującym rozwiązaniem. Nie rozumiem polityki firmy, która woli przyjąć zwrot towarów za ponad 200 złotych, niż porozmawiać z klientem i chociaż spróbować rozwiązać jego problem. Po dzisiejszej przygodzie niestety mam serdecznie dość robienia zakupów w sklepie na Bora – Komorowskiego, i w ogóle w sklepach sieci Real, chociaż lubię niektóre ich produkty.