Opinia użytkownika: Anna_45
Dotycząca firmy: Cayman
Treść opinii: Wchodząc do sklepu zauważyłam w nim 2 klientki, przeglądające ubrania, pracownicę sklepu, która stała przy ladzie oraz młodą kobietę stojącą tuż przy wejściu do sklepu. Odniosłam wrażenie, że nie pracuje ona w sklepie Cayman, ale w którymś z sąsiednich butików i przyszła w odwiedziny do koleżanki. Kobiety (pracownica oraz stojąca przy wejściu do sklepu) rozmawiały dość głośno (przypuszczam, iż z uwagi na fakt, że ladę oraz wejście do sklepu dzieliła pewna odległość) na tematy prywatne. Przy wejściu do sklepu nie zostałam przywitana, a pracująca w nim kobieta w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi kontynuując rozmowę z koleżanką. W sklepie było czysto, a ubrania na półkach/wieszakach były uporządkowane wg. modeli. Przeglądając ubrania miałam problem ze znalezieniem właściwego rozmiaru, ponieważ nie były one posortowane wg. rozmiarówki, a mimo to pracownica sklepu nie zaoferowała mi pomocy, ani nie zachęciła do przymierzenia ubrań. W międzyczasie sklep opuściły 2 klientki (nie zostały pożegnane) oraz koleżanka, z którą rozmawiała kobieta pracująca w sklepie Cayman. Pracownica sklepu zaczęła porządkować ubrania na wieszakach. Po wybraniu kilku ubrań udałam się do przymierzalni. W trakcie przymierzania ubrań do sklepu ponownie przyszła koleżanka sprzedawczyni (nie mogłam określić czy była to ta sama kobieta co poprzednio czy też inna, ponieważ nie widziałam jej z przymierzalni). Kobiety głośno rozmawiały (na tematy prywatne) i śmiały się. Po przymierzeniu ubrań (w trakcie nie zostałam zapytana czy pasują oracz czy rozmiary są odpowiednie) udałam się do kasy by zapłacić za wybraną przeze mnie rzecz. Pracownica sklepu widziała, że podeszłam do lady, jednak kontynuowała układanie pasków na półce. Nie była to czynność, której nie mogłaby przerwać, jednak przy kasie czekałam ok. 2 minut zanim sprzedawczyni do mnie podeszła. Czekając na zapłacenie rachunku przy kasie zauważyłam mało estetyczny napis, iż w sklepie nie można płacić kartą. Kiedy pracownica podeszła do lady, nabiła na kasę cenę oraz spakowała do reklamówki ubranie oraz paragon, a także wydała resztę za zakupy. Nie podziękowała mi za zakupy, nie zaprosiła do ponownej wizyty, ani nie pożegnała. Podczas całego mojego pobytu w sklepie ani razu się do mnie nie odezwała, nie uśmiechnęła, nie zaproponowała pomocy oraz sprawiała wrażenie osoby nieprzyjemnej, dla której klient stanowi intruza. Nie nosiła również stroju, który wskazywałby, iż jest ona pracownicą właśnie tego konkretnego sklepu. Jedyną rzeczą, która zachęca do ponownej wizyty są kolorowe ubrania w przystępnej cenie.