Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Paola

Dotycząca firmy: PKO BP

Treść opinii: Wybrałam do banku, aby zrezygnować z karty kredytowej z której i tak nie korzystam. Dostałam ją jak brałam kredyt w banku. Uzyskałam wówczas informację, że karta jest bezpłatna i w chwili kiedy nie będę z niej korzystać nie będą za nią płacić. Uwierzyłam wówczas Doradca na słowo. Okazało się jednaj inaczej. Musiałam zapłacić za kartę za kartę 28 zł. To mnie zmotywowało, aby z nim zrezygnować. Znalazłam umowę na nią wraz z formularzem rezygnacji na którym była informacja, że mogę ten formularz złożyć z placówce banku lub wysłać na wskazany adres. Postanowiłam, że złoże rezygnację osobiście. Udałam się do wybranej przeze mnie placówki (innej niż brałam kredyt). Nie czekałam długo w kolejce. Uzyskałam informację, że w tej placówce nie mogę złożyć rezygnacji, ponieważ kartę brałam w innym oddziale. Powiedziałam wówczas, że na formularzu rezygnacji nie ma informacji, że muszę go złożyć w tym samym punkcie do bałam kartę. Uzyskałam wówczas informację, że w zasadzie to Doradca może przyjąć ode mnie tą rezygnację, ale będzie musiał ją monitować, a na to czasu nie ma. Po takim postawieniu spraw rzeczywiście wolałam sama złożyć rezygnację w placówce w której ową kartę mi podarowano. Robiłam dwa podejścia. Za pierwszym razem pod koniec grudnia czekałam 1h i 30 min. Były wówczas otwarte 3 stanowiska. Ja byłam 2 w kolejce. Jak już była moja kolej to Pani poinformowała mnie, że ma już kogoś umówionego i że muszę jeszcze czekać. Nie mogłam już dłużej czekać, wiec wyszłam z banku Drugie podejście było w 11.02.2010. Udałam się do banku wcześniej. Nie było kolejki, wiec od razu podeszłam do Doradcy. Jednak musiałam poczekać, ponieważ Pani była czymś ważnym zajęta. Zostałam zaraz poproszona do drugiego Doradcy. Powiedziałam z czym przychodzę. Zostałam poproszona o kartę. Nie miałam karty, ponieważ ją zagubiłam. Zostałam poinformowana, że aby zrezygnować z karty muszę ją mieć. Zapytałam, czy to znaczy, że nie będę mogła z niej zrezygnować, bo jej nie mam? Doradca powiedział, żebym zadzwoniła na infolinię i zastrzegła ją sobie i nie prosiła o wysłanie nowej. Został wybrany mi numer i powiedziano mi, że mam czekać na zgłoszenie się konsultanta. Zrobiłam tak. Powiedziałam w jakim celu chcę kartę zastrzec. Dostałam informację, że samo zastrzeżenie nie jest równoważne z rezygnacją. Co wydaje mi się oczywiste. Od konsultanta telefonicznego dostała jeszcze informację o dacie i godzinie zastrzeżenia karty. Jak odłożyłam telefon Doradca w placówce powiedział mi, że to już wszystko i że właśnie zrezygnowałam z karty. Trochę się zdziwiłam. Poprosiłam o pieczątkę na formularzu rezygnacji, który miałam ze sobą. Okazało się wówczas, że jeszcze nie mogę z tej karty zrezygnować, ponieważ w systemie widnieje informacja, że karta jest niezastrzeżona. Lekko zniesmaczona takim podejściem do klienta, poinformowałam Doradcę, że ja sobie zaczekam, aż będzie taka informacja w systemie, ponieważ muszę do sprawę załatwić dzisiaj. Nie trwało to długo. Za jakieś 5 minut rezygnacja była widoczna w systemie, znalazły się druki do rezygnacji. Jestem bardzo zniesmaczona praktykami jakie są w tym banku. Ciekawa jestem, co by się stało jakbym nie zareagowała i odeszła od stanowiska, aby poszukać karty w domu, jakbym nie poprosiła o pieczątkę na formularzu rezygnacji. Miałam wrażenie, że moja sprawa byłaby niezałatwiona.