Opinia użytkownika: Wiktor_20
Dotycząca firmy: Pokoje gościnne Dorota Cz.
Treść opinii: Pierwszy tydzień lutego spędziłem na krótkim wyjeździe do Kazimierza Dolnego. Zatrzymałem się u Pani Doroty Cz., która zagospodarowała kilka pomieszczeń w swoim domu na pokoje gościnne. Pierwszy kontakt był dobry - Pani Cz. była uprzejma, bez problemu zarezerwowałem odpowiadający mi pokój. Niestety, nazwisko osoby, z którą rozmawiałem poznałem dopiero po przybyciu, gdyż Pani Cz. nie była łaskawa się przedstawić. Poprosiłem też o wysłanie na mojego maila dodatkowych zdjęć pokoju. Niestety, zdjęcia nie doszły, a kiedy zadzwoniłem z pytaniem, czemu ich nie mam, otrzymałem odpowiedź, że zostały wysłane, ale nie doszły oraz, że moja rezerwacja została cofnięta, ponieważ nie zadzwoniłem z potwierdzeniem (chociaż umówiliśmy się, że zadzwonię tylko, jeśli będę chciał odwołać wizytę). Kiedy potwierdziłem rejestrację i zadzwoniłem do Pani Cz. w drodze, dowiedziałem się, że fronton domu jest remontowany (wcześniej wiedziałem tylko o pokoju, którego remont miał się zacząć po moim wyjeździe), co bardzo psuło estetykę miejsca. Gdy dojechałem okazało się, że zagwarantowany aneks kuchenny znajduje się w innej części domu i dostanie się do niego wymagało przejścia podwórkiem (co w środku zimy bywało bardzo nieprzyjemne). Sam "aneks kuchenny" okazał się wadliwą płytą grzewczą na prąd. Pokój był w niezłym stanie, choć dwie szuflady nie nadawały się do użytku przez odpadające rączki, dodatkowo w pokoju znajdowała się brzydka kotara, która zasłaniała dodatkowe drzwi, prowadzące bezpośrednio do pokoi właścicieli. Już na miejscu dowiedzieliśmy się, że na grzejniku nie można wieszać mokrych ubrań, ponieważ może się wyłączyć. Przez telefon Pani Cz. zapewniała mnie, że w pobliżu znajduje się sklep spożywczy, nie dodała jednak, że często jest zamknięty (godziny otwarcia zależały tylko od fanaberii właścicieli, nie miały nic wspólnego z tym, co napisane na szyldzie), dodatkowo był bardzo słabo zaopatrzony. Problem stanowiła także córka gospodarzy. 3-letnia dziewczynka jest bardzo żywym dzieckiem i przez większość dnia i wieczora w pokoju, w którym byliśmy, słychać jej śmiech, płacz i krzyki. Nam to nie przeszkadzało, jednak obiektywnie jest to duża niedogodność, jeśli ktoś marzy o spokojnym urlopie. Kolejna niedogodność, o której dowiedzieliśmy się podczas czwartego dnia pobytu, to przeciekający w pokoju sufit. Z małej kratki wentylacyjnej ściekała woda, jeśli nad nami ktoś kąpiąc się lał po jednej ze ścian. Gdy czegoś potrzebowaliśmy, szliśmy do gospodyni, która przyjmowała nas w różnych, często bardzo domowych strojach. Była uprzejma, jednak brak poinformowania nas o mankamentach pokoju bardzo irytował. Mimo niskiej ceny pokoju (25zł/osoba) i tak czułem, jakbym przepłacał. Często musiałem o coś prosić, gdyż w kuchni były pewne braki (durszlak, korkociąg, dodatkowa miska). Na szczęście pomoc otrzymywałem bardzo szybko i gospodyni chętnie dzieliła się własną zastawą. Za bardzo uprzejmy gest poczytałem sobie, gdy mąż Pani Cz. zgodził się odwieźć nas z bagażami na dworzec autobusowy samochodem. Przed wyjazdem Pani Cz. nie życzyła sobie żadnej inspekcji pokoju, więc uznaliśmy, że nie mamy obowiązku za nic płacić. Jednak potem mąż Pani Cz. dostał telefon i kazał nam zapłacić za zniszczony dywanik w łazience i lampkę w pokoju. O ile dywanik został faktycznie przez nas zniszczony, o tyle lampkę zostawiliśmy działającą. Propozycja powrotu do domu była nie do przyjęcia, ponieważ spieszyliśmy się na autobus i musieliśmy uregulować opłatę także za to, czego nie zniszczyliśmy (w sumie wyniosło nas to 60zł). Miejsce, w którym przyszło nam przez tydzień miało swoje mankamenty, jednak dało się je przeżyć. Największy problem stanowiła właścicielka, która nie informowała nas o problemach i kazała nam płacić za zniszczenia, których nie dokonaliśmy.