Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Kaja_16

Dotycząca firmy: Cinema City

Treść opinii: W dniu 15.02.2010 r była w kinie Ciemna City znajdującym się w centrum handlowym Manufaktura w Łodzi przy ul. Karskiego 5. Przed kinem chodniki były odśnieżone oraz panował na nich porządek. Drzwi wejściowe były czyste i zadbane, nie było na nich żadnych napisów. Po wejściu do kina zrobiło się ciepło. Podłoga była mokra od śniegu przy wejściu jednakże idąc dalej podłoga była czysta i zadbana. Po jednej stronie kina były widoczne kolejki do kasy. Kolejki te były długie, a w każdej było po kilkanaście osób. Stanęłam w jednej z nich. Czekając na swoją kolej rozejrzałam się po kinie. Wszystkich kas było 5 i wszystkie były otwarte. Przy kasach panował porządek, nie było widać żadnych śmieci oraz niepotrzebnych rzeczy. Nad kasami widniały plakaty każdego filmu lub bajki, które były puszczane dzisiaj, bądź w najbliższych dniach. Każdy plakat był widoczny dobrze i był oświetlony. Przy plakatach był telewizor, w którym były puszczane reklamówki wszystkich filmów lub bajek w kinie Ciemna City. Po bokach kas widniały inne plakaty oraz reklamówki filmów/bajek, ale nie były one podświetlane. Przy kasach był kosz na śmieci, który był w połowie zapełniony. Oświetlenie działało poprawnie. Kiedy przyszła moja kolej pracownik przywitał się ze mną miło i uśmiechnął się. Przywitałam się z nim również, a następnie powiedziałam, że chcę kupić bilet na film Avatar. Pracownik odwrócił w moją stronę monitor i zapytał się: „Gdzie chciałabym usiąść?”. Na monitorze były widoczne zajęte miejsca oraz miejsca, które nie były zajęte. Po wybraniu miejsca wskazałam je pracownikowi. Pracownik powtórzył numer miejsca dla potwierdzenia, a następnie zaczął drukować bilet oraz poinformował o cenie biletu. Rachunek został uregulowany poprawnie i wydany wraz z paragonem. Pracownikiem, który mnie obsługiwał był mężczyzna. Ubrany był w uniform kina. Ubranie było czyste i zadbane. Chłopak miał krótkie czarne włosy. Przez całą obsługę siedział na fotelu. Chłopak nie posiadał identyfikatora. Był miły i grzeczny. Po przeciwnej stronie kas był bufet, w którym można było kupić słodycze ( czekoladki, orzeszki, batony, popcorn, chipsy) oraz napoje (coca-cola, sprite, fanta itp.). Bufet oferował średni oraz duży zestaw popcornu oraz coca-coli, który był tańszy niż osobne kupowanie danego produktu. Każdy zestaw był wypisany na niewielkim oświetlonym plakacie, na którym były widoczne ceny każdego zestawu. W bufecie panował porządek i ład. Będąc przy bufecie nikogo nie było z klientów. Pracownica kiedy mnie zauważyła od razu zapytała się „Co sobie życzę?”. Zamówiłam średni zestaw popcornu i coca-coli. Pracownica uśmiechnęła się na znak, że zrozumiała i zaczęła przygotowywać zamówienie. Po przygotowaniu poinformowała mnie o rachunku, który został poprawnie uregulowany i wydany wraz z paragonem. Pracownica była ubrana w uniform kina. Ubranie było czyste i schludne. Dziewczyna nie posiadała identyfikatora. Pracownica miała ok. 166 cm wzrostu, ciemne długie włosy związane w koński ogon. Pracownica była miła i uprzejma przez całą obsługę. Następnie skierowałam się do sali, w którym miał być wyświetlany film. W kinie były strzałki, które kierowały gdzie znajduje się dane kino. Kino, w którym miał być wyświetlony film Avatar znajdowało się na pierwszym piętrze. Kino to nazywało się I-Max Orange. Na pierwsze piętro można było dostać się po schodach lub przez ruchome schody, które umieszczone były blisko siebie. Wszystkie schody były czyste i zadbane. Będąc na pierwszym piętrze nadal strzałki kierowały mnie do kina I-Max. Po podejściu do niego pracownik wziął odemnie bilet i pokazał mi ręką przez które drzwi mam wejść. Również poinformował mnie, aby jeszcze poczekała na korytarzu. Te informacje przekazywał każdej osobie, która chciała obejrzeć film Avatar. Pracownik ten pomagał również innym klientom, którzy przychodzili na inne filmy. Pracownik ten był młodym chłopakiem w wieku ok. 30 lat. Ubrany był w uniform kina. Ubranie było czyste i schludne. Czekając na film obejrzałam się wokół siebie. Na podłodze był dywan, który był czysty i zadbany. Oświetlenie było lekko przyciemnione. Na ścianach były wywieszone plakaty różnych filmów. Również na tym pietrze znajdował się bufet, który oferował te same produkty co na parterze. Z daleka można było zauważyć, że pracownicy bufetu dbali o porządek jego oraz kiedy klient przychodził do bufetu od razu go obsługiwali. Miejsc siedzących na korytarzu nie było zbyt dużo. Były widoczne małe czerwone kanapy, które były wszystkie zajęte i było ich mało. Również były widoczne małe stoliki z krzesełkami, które również były zajęte oraz było ich niewiele. Jak na kompleks kilkunastu kin w jednym miejscu było za mało miejsc siedząc dla klientów. Na korytarzu było dużo czarnych drzwi, które były wejściem do różnych sal kinowych i każde kino miało swoją nazwę. Po kilku minutach otworzyły się drzwi do kina I-Max. Powoli każdy wchodził do środka. Kiedy weszłam przede mną stał młody człowiek w małym korytarzu, który rozdawał okulary każdemu kto wchodził do kina I-Max. Pracownik ubrany był w uniform, który był czysty i zadbany. Pracownik nie posiadał identyfikatora. Był to młody mężczyzna, w wieku ok. 24 lat, miał ok. 158 cm wzrostu. Pracownik przy rozdawaniu okularów nie przywitał się z nikim. Po prostu rozdawał okulary. Za plecami pracownika widniały numery od 1 do 50 oraz strzałki, w którym kierunku dane numery musiały kierować się ( czy w lewą czy w prawą stronę). Numerem danego klienta było miejsce siedzące w kinie. Mój numer pokazywał, że mam iść w lewą stronę i poszłam w tamtym kierunku. Po otworzeniu drugich drzwi weszłam na sale kinową. Po znalezieniu swojego miejsca usiadłam i czekałam na film. Po ok. 2 minutach przyszedł pracownik kina i poinformował wszystkich przez mikrofon, że zaraz zacznie się film, a także żeby wyłączyć telefony komórkowe oraz jeśli ktoś musi wyjść z kina niech wyjdzie przez drzwi ewakuacyjne znajdujące się na samym dole sali kinowej po prawej stronie. Na koniec pracownik życzył wszystkim miłego oglądania filmu. Sala kinowa była duża i przestrzenna. Ekran był duży i widniały na nim logo Orange oraz napis I-MAX. Sala kinowa prezentowała się schludnie i czysto. Fotele były miękkie i przytulne. Jednakże nie było można było położyć nigdzie kubka z napojem. Po krótkich informacjach zaczął się film i zgasnęły wszystkie światła. Po skończeniu się filmu zapaliły się wszystkie światła i każdy zaczął zbierać się do wyjścia. Po zejściu na dół pracownik kina pokazywał przez które drzwi należy wyjść. Było to wyjście bezpośrednio na zewnątrz kina na dwór.