Opinia użytkownika: osti.ata
Dotycząca firmy: Stokrotka
Treść opinii: Ostatniego dnia w roku każdy przypomina sobie o sylwestrowych zakupach. Następuje drugi w grudniu boom zakupowy. Ja również w lodówce nie znalazłam potrzebnych produktów do przygotowania noworocznych potraw. Zdecydowałam się na Stokrotkę, gdyż stwierdziłam, że będzie w niej więcej produktów (w tym poszukiwana przeze mnie jednorazowa blaszka do pieczenia) w atrakcyjnych cenach. Dzisiaj już wiem, że więcej tam nie pójdę, przynajmniej w tym roku. Szukając schabu, żółtego sera i wspomnianej blaszki poczułam zmęczenie i zdenerwowanie. Biorąc pod uwagę personel nie można narzekać, jednak ciężko zdecydowanie stwierdzić, że jest miły i uczynny. Panie nie mają ochoty pomagać, pan z ochrony bezczelnie patrzył na ręce i obserwował każdego w taki sposób, że atmosfera robiła się nieprzyjemna. Rozumiem, że sylwester wprowadzał napięcie w pracownikach sklepu jak i w kupujących, jednak nie jest to argument usprawiedliwiający niedokładność i nieprzyjemne zachowanie pań. Jak zwykle jedna z ekspedientek przy stoisku mięsnym wprawiła mnie w zirytowanie. Pani była młoda i ciągle pozornie zajęta. Dopiero gdy powiedziałam "przepraszam" podeszła z przejęciem, że ktoś ją zauważył. I gdy się zastanawiałam, czy warto wziąć tańsze czy droższe mięsko, zamiast mi doradzić, ze zniecierpliwieniem w głosie spytała "to które podać?". Potem poprosiłam, aby pokroiła mięso w plastry najcieńsze jak tylko można. Przyszłam do domu i zobaczyłam, że boczek pokrojony jest bardzo grubo. Rozumiem, że można niedosłyszeć, lub źle usłyszeć, ale można się spytać kupującego jeśli nie jest się pewnym. Byłam zła, bo potrzebowałam cienkich plastrów bekonu do pieczenia. No cóż, były grube - tylko po co wprawiać ludzi w zły nastrój. Kolejnym powodem niezadowolenia z wyboru tego sklepu, jest nierozwaga personelu. Między dwiema kasami (gdzie przestrzeni i tak jest dość mało) stawiają kosz z produktami, który trzeba omijać żeby dostać się do kasy - niezwykle irytujące. Wygląd pań sprzedających nie jest bez zastrzeżeń, jak we wszystkich supermarketach. Jest personel dbający o swój wygląd, ale są też panie, które wbijając na kasę nie przejmują się czarnymi, brudnymi paznokciami. W tym przypadku obsługiwała mnie ekspedientka o wzorowym wyglądzie. Brak też wskazówek odnośnie rozmieszczenia produktów w sklepie. Poszukiwanie określonych rzeczy trwa zbyt długo i denerwuje kupujących. Mając na względzie ceny produktów, przeszukiwałam sklep. Nie mogę stwierdzić, że jest to tani sklep. Ceny nie są konkurencyjne, a nawet produkty są droższe niż w opisanym już przeze mnie MARCPOLU. Zaskoczyłam się niezmiernie, gdy zobaczyłam ceny sera żółtego - były nieco zawyżone. Stwierdziłam, że czas zakończyć wizytę w tym sklepie i wrócić do pobliskiego sklepu osiedlowego. Również brak w/w blaszki, w tak niby dobrze wyposażonym sklepie, mnie zaskoczył. Nie ma w Stokrotce produktów niezwykle zachęcających do ponownego wstąpienia do tegoż sklepu. Problem też był z obsługą. Ludzi dużo, kas w Stokrotce - 5, a pań przy kasach - 2. Kolejki robiły się ogromne. Nie dość, że sklep jest ciasny, przestrzenie między segmentami ledwo na dwie osoby mijające się starczają, to rozbudowująca kolejka prowokowała zdenerwowanie. W ostatniej chwili przyszła pani i zredukowała ilość klientów czekających na zapłatę za produkty. Po dosyć szybkiej obsłudze, wyszliśmy ( z moim chłopakiem) z ulgą, że w końcu opuszczamy ten sklep. Więcej do tej Stokrotki nie zajdę, niestety. Głównym powodem niezadowolenia jest złe rozstawienie towarów - powodując zamieszanie, bo nie wiadomo gdzie szukać poszukiwanych produktów, mało przestrzeni i obsługa, która nie zachęca do ponownego odwiedzenia sklepu. Jak dla mnie to sklep jest na NIE.