Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Relay
Treść opinii: Do kiosku weszłam w konkretnym celu, mianowicie chciałam kupić kolejny tom Skandynawskiej Sagi Hannah. Ponieważ w salonie Relay , mieszczącym się na parterze Centrum Handlowego Warszawa Wileńska, panował spory tłok który potęgowany był przez sporą kolejkę do kasy, nie tracąc czasu pytam się Pana ubranego w czarny prążkowany sweter o to czy jest pracownikiem , na co zwraca się On do mnie dość nie wyraźnie ,,słucham ” więc jeśli tak, przedstawiam mu swoją sprawę. Kieruje się on na zaplecze na które wchodzi a ja zostaję przed drzwiami. Słyszę jak pyta się kogoś tam obecnego czy tytuł którego poszukuję jest w sprzedaży. Gdy słyszę iż Pan popełnił błąd gdyż pytał się o numer 3 a mi chodziło 35 prostuję tę pomyłkę. W końcu Pan otrzymuje wskazówki gdzie te „małe książeczki” jak to określiła osoba z którą Pan się konsultował, są. Widzę kontem oka iż Pan zupełnie nie rozeznany w temacie dość nie poradnie stara się je odnaleźć, ja wiedząc dokładnie jak one wyglądają widzę je z daleka. Ponieważ nie mam innej możliwość naprowadzenia Pracownika na ich trop wbrew regulaminowi wchodzę na zaplecze i mu je pokazuję. Zostaje mi zwrócona uwaga iż tu nie wolno wchodzić na to ja że wiem ale chcę pomóc(a w duchu myślę że chcę szybko i pozytywnie sprawę załatwić).Zanim zostaję wyproszona z magazynku, zauważam jeszcze drugą kupkę mojej sagi i ją wskazuję. Jak się okazuje to właśnie tam był interesujący mnie numer tomu. Pan podaje mi książkę i mówi iż mam się z nią udać do kasy. Bardzo dziękuję mu za pomoc i staję w kilku osobowej kolejce. Mam czas na zadanie sobie retorycznego pytania dla czego te książki nie były wystawione na którymś z regałów na Sali sprzedaży, a najpewniej nie były skoro Pan dostał instrukcję jej poszukiwania na magazynie…. Pani na kasie jest jedna, mechanicznie podlicza należności ,a zanim da mi paragon dość obcesowo odpowiada na pytanie klienta który zapytał się jej o jakiś tytuł prasowy. Ma założoną firmową szaro- czerwoną kamizelkę z logo sieci. Już wychodząc z salonu Relay spostrzegam identyfikator Pana w czarnym swetrze przypięty do dolnego ściągacza i orientuję się iż był to pracownik ochrony. Podobno podróże kształcą ale i zwykłe, prozaiczne zakupy również mogą nasuwać ciekawe wnioski chociażby o nowym sposobie sprzedaży polegającym na schowaniu towaru z przed oczu klientów, i tym samym zawężenie potencjalnych nabywców do tych osób które są zdeterminowane i zdecydowane na zakup i nie polegają tylko na swoim wzroku ale również posiłkują się wsparciem personelu. A tego w tym salonie jak na lekarstwo – jedna kasjerka i jeden Pan z ochrony. A punkt ten jest dość spory z rozszerzoną ofertą książkową i upominkową.