Opinia użytkownika: Betty
Dotycząca firmy: empik
Treść opinii: W Empiku na Świętojańskiej zawsze jest wiele ludzi. Może najpierw powiem o plusach, które zaobserwowałam. Na półkach nie brakowało nigdzie książek, wszystkie kasy były czynne. Teraz minusy. Po pierwsze - to z mojej wcześniejszej wizyty w tym samym Empiku - oczekiwanie na towar zamówiony, czyli odbiór zamówień, jest bardzo długie. W kolejce stałam chyba 20 minut. Wiem, że są święta i dużo zamówień, jednakże uważam że to bardzo zniechęca do zamawiania książek czy płyt w tym Empiku. Z wizyty 11 grudnia - kupiłam kalendarz, na prezent, zapłaciłam za niego i nawet rozmawiałam chwilę ze sprzedawczynią. Przede mną zapamiętałam, że jakiś pan kupował baterie i sprzedawczyni wydała mu o 2 zł za mało, o co się upomniał. Może się to zdarzyć oczywiście każdemu, jednak przywołuję to, bo była to sytuacja "do zapamiętania" przez sprzedawczynię. Jak wspominałam kalendarz był na prezent, więc odchodząc od kasy, nie wzięłam paragonu ( i tutaj mój błąd ) i poszłam zapakować prezent, gdyż w Empiku można pakować zakupione prezenty za darmo. Obok stoiska do pakowania upominków stał ochroniarz, przywitałam się z nim, a on spojrzał na mnie, na kalendarz, który miał w ręce i odpowiedział. Zaczęłam pakować prezent. Zajęło mi to jakieś 20 minut. Jak skończyłam, odeszłam od stoiska, odwróciłam się do ochroniarza i powiedziałam "do widzenia". Ochroniarz podszedł do mnie i poprosił mnie o paragon za zakupiony kalendarz. Wiem, że miał do tego prawo, ale raz: widział jak odchodziłam od kasy; dwa: mógł o to spytać przed zapakowaniem go! Przecież widział ile czasu zajęło mi go pakowanie, bo stał metr obok i dosłownie patrzył mi na ręce. Powiedziałam, że nie wzięłam paragonu z kasy (powtarzam - mój błąd), więc nie mogę mu go pokazać. Więc powiedział, że podejdzie ze mną do sprzedawczyni, która jeśli sprzedawała mi ten kalendarz na pewno mnie rozpozna. Podeszłam, a sprzedawczyni powiedziała mi, że mnie w ogóle nie kojarzy. Poczułam się potraktowana jak powietrze. Przedstawiłam się sprzedawczyni i powiedziałam, że kupowałam kalendarz za 19,99 zł, taki czerwono-biały z owieczką, po panu, któremu wydała pani 2 zł za mało, o co się upomniał, kupując baterię. Sprzedawczyni powiedziała, że nie było takiej sytuacji. Poczułam się, jakby zarzucała mi kłamstwo. Poza tym, jak ta pani skupia się na pracy, skoro mnie nie pamięta, a jestem naprawdę charakterystyczna. Powiedziałam, że zostawiłam paragon przy kasie, na co usłyszałam, że skoro tak to dawno jest podarty i wyrzucony do śmieci. Jedyną opcją jaka była, było to żebym rozerwała papier, w który zapakowany był prezent, a jeśli go kupowałam to pani na pewno go rozpozna. Skoro to była jedyna opcja, rozerwałam papier na 3 centymetry i ujawnił się skrawek kalendarza, w tym miejscu biała część kalendarza. Pani od razu powiedziała, że pamięta jak mi go sprzedawała (takie 3 cm białego tła ma 90% rzeczy w Empiku) i że mogę już opuścić sklep. Dodam jeszcze, że bardzo się śpieszyłam, a prezent miałam dać znajomemu po 5 minutach jak wyszłam z Empiku. Proszę pomyśleć, jak się czułam, wręczając mu prezent w podartym papierze. Jestem tą sytuacją wręcz oburzona!