Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Policja
Treść opinii: Wracałem z Gliwic do domu. Na przystanku zobaczyłem tajemniczą reklamówkę. W niej jakieś zszyte zszywkami pudełko. Na reklamówce był napis „Do oddania”. Trochę mnie to zdziwiło, zwłaszcza, że nikogo nie było w pobliżu i byłem sam na przystanku. Postanowiłem powiadomić policję o podejrzanej reklamówce. Zadzwoniłem na 997 i po chwili zgłosił się dyżurny. Wytłumaczyłem mu dokładnie sytuacje i opis reklamówki. Zapytał mnie, gdzie się znajduję, prosił o moje imię i nazwisko. Powiedział, że zaraz tam kogoś wyślą. No, więc czekałem na policję. Minęło ponad 15 minut i dopiero przyjechali. Wysiadł z samochodu aspirant z jakimś posterunkowym. Podszedł do reklamówki i najzwyczajniej zaczął w niej grzebać za pomocą pałki. Pudełko wypadło. Policjant wziął i je sobie otworzył. Okazało się, że w środku były kasety do nauki języka angielskiego. W reklamówce były też lektury szkolne. Jak stwierdził pan aspirant , przyda mu się to wszystko. Zabrał cała reklamówkę i bez słowa odjechali. Nie znam się na procedurach, ale jakby każdy saper zaczynał od szturchania min czy ładunków wybuchowych to nie było by saperów. A policjant według mnie powinien zwrócić książki i oddać do domu dziecka a nie sobie przywłaszczać. Poza tym czas oczekiwania na przyjazd był według mnie zbyt długi. Jakby była to inna sytuacja np. przykład zgłoszenie pobicia, to przestępca dawno by uciekł.