Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Krzysztof_505

Dotycząca firmy: Wielkopolski Urząd Wojewódzki

Treść opinii: Zamierzam wyjechać za granicę do kraju spoza Unii Europejskiej z dzieckiem w wieku jednego roku. Ponieważ w takim przypadku dziecko musi posiadać paszport udaję się do stosownego wydziału Urzędu Wojewódzkiego. Tam uzyskuję informację jakie dokumenty muszę przedłożyć. Wśród nich jest między innymi fotografia dziecka. Ponieważ od znajomych wiem, że fotografie budzą niekiedy zastrzeżenia urzędników wykonuję ją i przedkładam do zatwierdzenia pani w okienku. Urzędniczka zdjęcie akceptuje. Wobec tego na drugi dzień udaję się do Wydziału Paszportowego, tym razem ze wszystkimi dokumentami. Niestety w okienku obsługuje dziś inna pani. Na widok zdjęcia dziecka autorytatywnie stwierdza, że jest ono niezgodne z ustawą. Na dowód cytuje stosowne zapisy. Tłumaczę więc cierpliwie, że wczoraj zdjęcie spełniało wymogi ustawy. Co więc takiego mogło stać się przez jedną noc, że nagle przestało je spełniać. Pytam, czy w nocy zmieniły się przepisy. Pani stwiedza, że nie, ale nadal upiera się przy konieczności zrobienia nowej fotografii. Dalej więc tłumaczę, że roczne dziecko trudno właściwie ustawić oraz wymagać, by zrobiło odpowiednią minę, bo po prostu tego nie rozumie. Nie mogę zakazać mu uśmiechu, bo może się rozpłakać i będzie jeszcze gorzej. Urzędniczka jednak nie przyjmuje moich wyjaśnień i pozostaje nieugięta. Ponieważ ja również nie zamierzam ustąpić wzywa na pomoc koleżankę, aby potwierdziła jej opinię. Eee, przyjmij, powinna przejść - mówi jednak druga pani. W tej sytuacji pytam, czy ta pani nazywa się ustawa i pracuje tu jako wyrocznia. Urzędniczki nie mają jednak poczucia humoru i zbywają mnie wyniosłym milczeniem. Osiągam jednak cel i zdjęcie zostaje przyjęte. Po kilku tygodniach dziecko otrzymuje paszport. Podsumowanie: rozumiem, że urzędnicy muszą trzymać się wytycznych zawartych w przepisach, bo po to przecież są one wydawane. Czy nie jest to jednak przesada, że o przyjęciu lub odrzuceniu dokumentów decyduje jedno krzywe spojrzenie urzędnika. Czy nie można na przykład powiedzieć: przyjmuję zdjęcie warunkowo ale zaznaczam, że może ono zostać zakwestionowane. Wówczas mam wybór - zaryzykować lub od razu zrobić nowe. Poza tym nie może być również tak, że nieustępliwy petent w końcu jest załatwiany, natomiast potulny zmuszany do ponownej wizyty w urzędzie. Mam nadzieję na wyjaśnienie tej kwestii przez naczelnika wydziału.