Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Inmedio
Treść opinii: Salon znajduje się na poziomie -1 Centrum Handlowego „Stary Browar”. Jest dobrze usytuowany tuż obok schodów prowadzących na poziom. Niestety to jeden z niewielu pozytywów, jakie można dostrzec w tym lokalu. Niestety ma on tyle wad, że ocena, jaką mu przyznałem, wręcz musiała być niska. Po pierwsze salon jest bardzo małych rozmiarów. Niestety wnętrze zostało źle zaplanowane, w efekcie czego powstał twór, który nie spełnia żadnych kryteriów pod względem swobody ruchu. Na wejściu klient musi się zmierzyć z niezwykłym tworem architektury. Jest nim ustawiony na samym środku wejścia słup. Dodatkowo jest on obwieszony różnymi półkami z towarem, co jeszcze bardziej zwiększa i tak duże jego rozmiary. W ten sposób powstały dwa przejścia, jakimi klient może się dostać do głównej części salonu. Jednym jest nieustannie zastawione przez kupujących przejście tuż przy kasach. Niestety już dwie osoby realizujące zakup prasy w tym miejscu skutecznie je blokują. Praktycznie nie ma żadnych szans, by jakkolwiek przecisnąć się obok nawet najmniejszej kolejki. Drugim, alternatywnym wyjściem, jest szpara (dosłownie) powstała z drugiej strony słupa. Jest ona jednak bardzo wąska. Jej rozmiary pozwalają jedynie szczupłej osobie i to z problemami przejść w głąb salonu. Tam czeka na klientów kolejny zawód. Obszar handlowy jest niewielki. Znajduje się tam zaledwie kilka stoisk z prasą. Gazety ułożone są nieprofesjonalnie. Brak miejsca został nadrobiony wysokością regałów. Te są bowiem bardzo wysokie. Najwyższe półki znajdują na poziomie praktycznie nieosiągalnym dla klienta przeciętnego wzrostu. Tytuły prasowe są przy tym ułożone niechlujnie. Numery są pomieszane. Czasami zalegają długimi miesiącami na półkach, co dało się zauważyć choćby w prasie komputerowej. Kolejnym mankamentem jest ścisk panujący na regałach. Poszczególne czasopisma giną pod natłokiem zachodzących na siebie innych tytułów. Na sam koniec klient dostaje istnego oczopląsu. Jako ostatnią wadę wymienię głębokość stoisk. Jedna półka posiada trzy rzędy gazet. Ostatni z nich ginie zasłonięty przez wyżej zamontowaną półkę. I tak jest z każdą jedną półką. Ta strona salonu posiada więc wiele wad. Za obsługę w czasie mojej wizyty musiała wystarczyć jedna kasjerka (wiek 18 – 24 lata, bez plakietki z imieniem). Ubrana była w zwykłą bluzkę, całkowicie niewyróżniającą ją z tłumu klientów. Jej zachowanie było dość miłe i uprzejme. Pani zwracała się do klientów grzecznie z zachowaniem podstawowych zasad. Oprócz jednej. W czasie obsługi żuła gumę. Wyglądało to niestety fatalnie. Za pozytywy salonu, ratujące go od najniższej oceny, posłużyły dwie rzeczy. Pierwszym był porządek panujący w salonie. Mam tu na myśli czystą podłogę, stoiska, ladę oraz witryny. Drugim było bardzo pozytywne dla niestandardowych potrzeb konsumentów nastawienie pracownicy, która bez większych problemów zgodziła się zostawić określony numer jednej z lokalnych gazet nieznanej sobie wcześniej pani. Tej bardzo na gazecie zależało. Niestety nie mogła, jak to obszernie tłumaczyła, dokonać zakupu gazety w dniu, w którym ów oczekiwany przez nią numer wychodził. Te dwie sprawy podratowały, choć minimalnie, ostateczną ocenę salonu. Jednak ta pozostaje bardzo zła.