Opinia użytkownika: Adam_203
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: W niedzielne popołudnie wybrałem się na zakupy do sklepu Biedronka w Ostrołęce, przy ul. Dzieci Polskich 11. Była godzina 14.40. Z przyjemnością stwierdziłem, że na parkingu przed sklepem panuje porządek, zaś sam parking jest na tyle duży, że zapewnia możliwość łatwego i swobodnego zaparkowania wielu samochodów. Przed wejściem do sklepu, w dwóch gablotach wisiały afisze z aktualnie dostępnymi oraz przewidywanymi do sprzedaży w przyszłym tygodniu artykułami tzw. hitami tygodnia. Po wejściu do środka zabrałem wózek i skierowałem się poprzez bramkę na stoisko handlowe. Zauważyłem umieszczone obok kas w standach ulotki reklamowe - broszurki poradnikowe, z przepisami, poradami, ofertą sklepu. Tuż za bramką zauważyłem stojącą bardzo blisko paletę z wodą mineralną, która skutecznie blokowała mój wjazd wózkiem - musiałem manewrować ostro w lewo, aby nie doszło do przewrócenia stojących na palecie butelek z wodą. Ruszyłem dalej w nadziei, ze uda mi się coś ciekawego wypatrzeć. Przy okazji chciałem zrealizować zakupy zlecone mi przez żonę m.in. orzeszki ziemne. Aby o nich nie zapomnieć zacząłem intensywnie rozglądać się po półkach z towarami. Niestety nie udało mi się ich odnaleźć, więc poprosiłem o pomoc pracownika sklepu - młodą kobietę, w wieku około 25 lat, szczupłą, średniego wzrostu, o włosach koloru blond, krótko ostrzyżonej. Zauważyłem, że jest w trakcie układania towaru na stoisku owocowo-warzywnym. Zwróciłem się do niej z pytaniem - "czy mogłaby mi Pani pomóc, szukam orzeszków ziemnych, ale nie mogę ich nigdzie znaleźć?" Kobieta uśmiechnęła się zachęcająco i poprosiła, abym poszedł za nią to wskaże mi miejsce, gdzie znajdę orzeszki. Tak też się stało - doprowadziła mnie wprost do półki, na której stały w kartonach torebki z orzeszkami. Poinformowała mnie przy tym, że aktualnie są dostępne 3 rodzaje orzeszków - zwykłe oraz w dwóch smakach - truskawkowym i malinowym. - "Wybór należy do Pana". Podziękowałem jej za fatygę, na co ona odrzekła, że należy to do jej pracy i uśmiechnąwszy się do mnie udała się ponownie do miejsca, gdzie pracowała. Ja zaś kontynuowałem zakupy. Spacerując pomiędzy rzędami półek zauważyłem, ze na sklepie obecnych jest zaledwie dwoje pracowników - kobieta , która mi pomogła odnaleźć orzeszki oraz jej kolega, młody pracownik w wieku 20-tu kilku lat, średniego wzrostu, szatyn, z kręconymi włosami sięgającymi ramion o imieniu (odczytanym z identyfikatora umieszczonego na piersi) G. Był on zajęty prezentowaniem klientowi nawigacji samochodowej znajdującej się szklanej gablocie. Ponieważ w tejże gablocie był też telefon komórkowy, który mnie zaciekawił. więc poprosiłem pracownika aby mi go pokazał. W odpowiedzi usłyszałem, że teraz obsługuje innego klienta i nie może mi pokazać towaru. Klient oglądający w tym czasie nawigację satelitarną nie śpieszył się zbytnio, więc zanosiło się na dłuższe oczekiwanie na obejrzenie telefonu. Zrezygnowany ruszyłem dalej, gdy nagle stanęła przede mną wcześniej poznana pracownica, która przechodząc obok usłyszała mój dialog z jej kolegą. Powiedziała do mnie, abym podszedł z drugiej strony gabloty a ona w tym czasie wyjęła telefon i podała mi go do obejrzenia. poprosiła, abym po zakończonym oglądaniu zawołał ją, aby mogła schować towar do gablotki, chyba, że zdecydowałbym się na jego zakup. Podziękowałem za uprzejmość i zacząłem oglądać telefon. Po kilku minutach już wiedziałem, że go kupię więc nie wołając nikogo, włożyłem telefon do pudełka, a to z kolei do wózka i udałem się do jednej z trzech czynnych wtedy kas. Wybrałem tą, do której był najlepszy dostęp. Pierwsza miała duże zawalisko w postaci wózka z kwiatami doniczkowymi, który skutecznie ograniczał swobodne przemieszczanie się w jej obrębie. Do drugiej utworzyła się kilkuosobowa kolejka - prawdopodobnie cena jakiegoś towaru nie odpowiadała rzeczywistej, więc niewiele myśląc skierowałem się do tej trzeciej. Dochodząc do niej zauważyłem dużą liczbę reklamówek w dwóch kolorach wiszących na haczykach. Jak się okazało później są one płatne (cena 7gr). Zacząłem wykładać towar na taśmę. Potem podjechałem wózkiem na przeciw kasjerki, która była młodą, trzydziestokilkuletnia kobieta, szatynka o krótkich, lekko kręconych włosach. Uśmiechnęła się do mnie i powitała słowami - "Dzień dobry". Odpowiedziałem na jej powitanie. Ona zaś zaczęła zliczać towar zakupiony przeze mnie. Gdy zakończyła, podała mi słownie kwotę do zapłaty a po otrzymaniu ode mnie banknotu 50-cio złotowego wypowiedziała, jaką resztę otrzymam. Podając mi pieniądze, uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i powiedziała - "Dziękujemy za wizytę w naszym sklepie. Zapraszamy ponownie". Odparłem - dziękuję. Następnie przejechałem z wózkiem do stolika, gdzie spakowałem zakupione towary do reklamówki i wyszedłem ze sklepu. Byłem bardzo zadowolony z mojej wizyty w sklepie. Spotkałem się tu z miłą i sympatyczną atmosferą (niestety w odniesieniu do wybranych osób). Udało mi się zakupić telefon po okazyjnej cenie, niejako przy okazji zwykłych, codziennych zakupów. Mile zaskoczyła mnie uprzejmość i takt ze strony obsługującej mnie pracowniczki, jej chęć nieustannego niesienia pomocy klientom, zawsze z uśmiechem i radością w głosie. Od tego momentu jestem częstym gościem tego sklepu i za każdym razem spotykam tu się z oznakami życzliwości i zrozumienia dla moich potrzeb. Czuję, że zawsze jestem tu mile widziany w odróżnieniu od sąsiedniego sklepu należącego do innej sieci, w którym personel jest nieprzyjemny w obejściu z klientem, okazuje zniecierpliwienie i brak szacunku.