Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Alior Bank
Treść opinii: Wczoraj podjechałam do w/ w oddziału banku w celu dokonania wpłaty na swój rachunek (ROR). Gdy tylko otworzyłam drugie drzwi prowadzące z przedsionka na salę obsługi wstał do mnie młody mężczyzna, przywitał się ze mną i zapytał się w czym może mi pomóc, a gdy przedstawiłam swoją sprawę poprosił ażebym poczekała ponieważ w tej chwili jest tam obsługiwany klient. Zaprowadził mnie do jak to sam określił ,,poczekalni,, którą okazała się część placówki gdzie stały pod ścianą trzy biurka, zastawione krzesłami i bez komputerów, więc domyślam się że nie były one włączone do przyjmowania i obsługi klientów oraz fotele i ksero po przeciwległej stronie. W dużej ramie wyeksponowane były prace fotograficzne nagrodzone w konkursie ,, Pozytywy Naszych Miast,, zorganizowanym przez Alior Bank. Zauważam również ciemny otwarty pokój ze stolikiem. Ponieważ czas mi się dłuży wstaję i idę do części ,,głównej,, banku. Pracownik który mnie przywitał siedzi przy biurku i rozmawia z drugim pracownikiem siedzącym po przeciwległej stronie. Gdy mnie zauważa, prosi o chwilę cierpliwości ponieważ kasa nadal jest zajęta przez klienta i właśnie jak zostaję poinformowana zostają mu drukowane wyciągi. Mając wolną chwilę biorę ulotkę z opisem rachunków osobistych. Chciałam bowiem sprawdzić czy jest tam informacja dotycząca przelewów. Dokładnie chodziło mi o opłaty za nie, ponieważ w ogólnym zarysie są one bezpłatne ale dotyczy to dziesięciu przelewów. Powyżej tej liczby przelewy które wymagają potwierdzenia kodem przysłanym formie sms są już płatne. Oczywiście nigdzie na ten temat nie jest napisane. O ile mnie pamięć nie myli przy otwieraniu konta, a było to ponad rok temu też nikt mnie nie poinformował…. Gdy mogę podejść już do kasy okazuje się że w przeciwieństwie do innych znanych mi placówek tego banku nie jest to stanowisko różniące się od pozostały. Czyli za biurkiem siedzi kasjer, przed biurkiem jest krzesło dla klienta. Funkcję tego miejsca określa stojąca na blacie dość słabo widoczna tabliczka. Pracownik, kobieta w średnim wieku jest ubrana w czarny żakiet, do jego klapy przypięty jest znaczek firmowy banku. Na szyj ma zawiązaną bordową apaszkę z wytłoczonym wzorem charakterystycznym logo antycznej głowy. Identyfikatora brak. Poproszona zostaję o dokument tożsamości, a następnie o podpis na monitorze potwierdzający moją dyspozycje. Kąt jego ustawienia jest nie dopasowany. Padające na niego światło powoduje że nie widać co na nim jest wyświetlone i mam spory problem ażeby złożyć podpis. Nie pytając mnie czy życzę sobie ,,papierowe,, potwierdzenie wpłaty kasjerka żegna mnie. Przy wyjściu stoi kilku osobowa grupa osób, prowadząca głośną i ożywioną dyskusję i tarasująca drzwi. Przyzwyczajona do szybkiej obsługi ta dzisiejsza nie należała do w pełni mnie satysfakcjonujących. Jedna osoba była bardzo długo obsługiwana, bank nie zadbał o obsadę drugiego stanowiska kasowego. Dość nie miłe było również ponowienie prośby pracownika abym usiadła i poczekała gdy ktoś mnie poprosi do kasy, odniosłam wrażenie że stojąc w pobliżu przeszkadzam w jego rozmowie z koleżanką. Skoro klient nie chce siedzieć nie należy go do tego zmuszać.