Opinia użytkownika: Anna_1802
Dotycząca firmy: Auchan
Treść opinii: W dniu 20 listopada, przy okazji pobytu w Zielonej Górze, wybrałam się na zakupy do sklepu Auchan. Bez problemu znalazłam miejsce parkingowe blisko wejścia. I już na samym początku miłe zaskoczenie. Otóż wózki na zakupy, których zresztą nie brakowało, bez problemu pomieściły fotelik samochodowy, w którym znajdowała się moja córeczka. Dodam, że to rzadkość. Ilekroć pójdę gdzieś na zakupy muszę mieć dodatkowo wózek, by wygodnie ją przewozić. Teraz mogłam iść z nią bez problemu. Przed wejściem do sklepu bardzo czysto. Nie zauważyłam nawet jednego papierka. Na pasażu, tuż obok bramek, znajduje się regał z aktualnymi gazetkami, informującymi o promocjach. Stoisko z pieczywem mało zaopatrzone. Niestety, nie wszystki chleb należał do świeżych. Bochenki były pomieszane, świeże z wczorajszymi, a być może nawet i starszymi. W alejce gdzie znajdują się lodówki z mięsem i produktami garmażeryjnymi, rażące pustki, przez co wogóle zrezygnowałam z tych zakupów. Lodówki z nabiałem bardzo dobrze wyeksponowane. Nie zauważyłam niczego, co było nieświeże. Wchodząc w strefę warzyw i owoców, aż miło się patrzy. Wszędzie panuje ład i porządek. Co krok można spotkać pracownika, który na bieżąco dba, by stoisko wyglądało jak należy. Na całym sklepie podłogi były czyste. Towar ładnie poukładany na półkach a ceny bardzo dobrze widoczne. Zakupy udały się na piątkę. Jednak gdy zbliżałam się do kas, zauważyłam od razu spore kolejki. Większość kas była zamknięta. Wybrałam najbliższą i stanęłam w kolejce. Byłam czwarta. Szybko zorientowałam się, że pani przy kasie o imieniu I., robi wszystko, by zniechęcić klientów do kasowania zakupionych towarów przy jej kasie. Dodatkowo pani I. miała pod swoją opieką nowego pracownika, którego szkoliła na kasie. Niestety prócz obowiązkowych rad jakich jej udzielała, dochodziły jeszcze pogaduchy, które zdecydowanie spowolniały jej prace. Pan, który był przede mną, kupował obuwie, na które kasjerka nie znała kodu. Krzyknęła wiec do koleżanki, znajdującej się dwie kasy dalej, czy zna kod na buty. Kiedy tamta odpowiedziała że tak, kasjerka pobiegła do niej. Wracając niezdarnie zachaczyła regał przy kasie, na którym znajdowały się różnego rodzaju gumy do żucia, wafelki, cukierki, baterie itp. Wszystko runęło na ziemię. Kasjerka nie bardzo była zdecydowana, czy zacząć zbierać czy też wrócić do stanowiska pracy i kasować dalej, nie ukrywajmy że coraz bardziej zirytowanych klientów. Obejrzałam się za siebie. Kolejka wydłużyła się o dobre pięć osób. Już się ucieszyłam, że kasjerka zaczęła kasować moje produkty, gdy nagle zaczęła interesować się swoim rozpiętym guzikiem od koszuli. Najpierw próbowała go zapiąć na siedząco kilka razy, bez skutku. Cóż, pani nie należała do szczupłych. Wstała więc i na oczach czekających klientów zapinała guzik. Dodam że zajęło jej to dobrą minutę. Nawet uczennica, która stała obok niej zapytała czy jej nie pomóc. Rozumiem, że w takich sklepach są wymogi odnośnie ubrania i popieram to. Szkoda tylko, że kasjerka nie starała się mieć kostium o rozmiar większy, bo wyglądała po prostu niesmacznie. Nic dziwnego, że miała problemy z rozpinającymi się guzikami. Koszula była po prostu za mała. Między guzikami robiły się otwory przez które było widać nagie ciało. Wszyscy klienci zaczęli głośno komentować pracę kasjerki. Niestety nic sobie z tego nie robiła. Wręcz przeciwnie. Nawet zaczęła się przepychać na żarty z koleżanką, która akurat przyszła do kasy po jakąś rzecz. Zgroza. To wszystko działo się podczas, gdy przy taśmie znajdowali się klienci, którzy czekali by zapłacić za swój towar. Nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją. Spędziłam przy tej kasie niewiele mniej czasu niż na samych zakupach. Ta pani zupełnie nie przejmowała się klientami. Nigdy nie przypuszczałam , że pracownik może tak się zachowywać przy klientach. Jeśli jeszcze kiedyś zawitam do sklepu, z pewnością będę omijała kasę przy na której będzie pracowała pani Izabella.