Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Garmond Press
Treść opinii: Salon prasowy, do którego zaszedłem, znajduje się w przejściu podziemnym dworca kolejowego w Krakowie. Jest jednym z pierwszych miejsc, odwiedzanych przez umęczonych podróżą koleją. Należy do grupy lokali, w których jakość jest bliżej nieokreślonym słowem, a w których stawia się na ilość, w tym oczywiście najważniejsze miejsce zajmuje ilość zarobionych pieniędzy. Świadczy o tym wiele faktów. Po pierwsze salon jest niezwykle mały. Trzech równocześnie przebywających w nim klientów tworzy duży tłok i niewygodną kolejkę – ostatnia osoba blokuje wyjście pierwszej, która odchodzi od kasy. Układ towaru jest nieczytelny. Prasa poukładana jest zdawałoby się dość swobodnie, w zależności od ilości egzemplarzy do ułożenia i aktualnie wolnego miejsca. Także inne produkty nie mają logicznego układu, może poza gumami do żucia, które leżą na specjalnym stojaku. Przy niektórych towarach brakuje cen. Moja wizyta w salonie była stosunkowo krótka – tak, jak zdaje się założono przy stawianiu stoiska. Kasjerka (lat 24 – 30 ) obsługująca kasę ograniczała swój kontakt z klientami do niezbędnego minimum - podania kwoty do zapłaty. Ubrana była podczas mojej wizyty w swobodny strój, bez plakietki z imieniem. Zadziwiło mnie specjalne pudełko na paragony, ustawione koło lasy, w którym regularnie lądowały wszystkie wydruki wychodzące z kasy. Pani nie pytała się nawet o to, czy klient chciałby może dostać paragon, a od razu po wydrukowaniu wrzucała je do swojego kartonika. Jedyne, czego nie można zarzucić salonowi, to czystości. Mimo bałaganu jakościowego na półkach salon wyglądał czysto. Posiadał dobre oświetlenie, umyte szyby zewnętrzne. I to wszystkie plusy jakie udało mi się dostrzec. Stąd niska ocena.