Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Alior Bank
Treść opinii: W dniu 05.11.2009r. zgłosiłam się do nowo otwartej placówki w Lubinie. Przyszłam po godzinie 17. W placówce odbywała się impreza. Za raz przy pierwszym stanowisku kasowym, na fotelach chyba dla klientów, siedziało dwóch panów strażników. Pani która mnie obsługiwała nie bardzo wiedziała co ze mną zrobić. Zaraz jak powiedziałam z czym przyszłam wołała kilkakrotnie Martusię ale bezskutecznie. Pani Magda szukała czegoś w komputerze, nie znalazła więc zadzwoniła do mojej niby-opiekunki z Legnicy. Powiedziała do niej z czym przyszłam wyrażając się dosłownie słowami: ona przyszła, ona mówi, ona jest niezadowolona itd, po czym skwitowała rozmowę słowami: to co, ja jej dam to do podpisania i puszczę ją wolno. Te słowa bardzo rozweseliły bawiących się w banku panów ale mnie dodatkowo rozdrażniły. Podziękowałam za to że nie zatrzyma mnie siłą w banku i poprosiłam o wydrukowanie formularza wypowiedzenia konta. Oczywiście pani Magda nie wiedziała jak to zrobić. Ponieważ drukarka zaczęła drukować coś na wielu kartkach spytałam czy to tak dużo jest tych formularzy. Dowiedziałam się że nie, bo pani Magda drukuje coś innego. Nie wiem czy drukowała coś przez pomyłkę czy zajmowała się czymś innych niż moja sprawą. Pani Magda wielokrotnie próbowała złożyć dyspozycję zamknięcia konta. Wielokrotnie podpisywałam ją elektronicznie i za każdym razem bezskutecznie. Kilka razy prosiłam o wydrukowanie wersji papierowej tak abym mogła ją podpisać i wyjść z tego banku. Podpisałam też co najmniej 2 krotnie dyspozycję wypłaty środków z konta. Niestety żadna z dyspozycji "nie weszła". Oczywiście wersji papierowej też nie dostałam do podpisu bo p. Magda uparcie twierdziła że dbają o oszczędność papieru. Szkoda, że bardziej dba się tu o papier niż czas klienta. Wyszłam z banku po ok. 40 minutach nic nie załatwiając. Pani Magda zapewniła mnie że postara się zamknąć konto bez mojego udziału - ciekawe kto podpisał za mnie dyspozycję? Kiedy już wracałam do domu p. Magda zadzwoniła do mnie i poinformowała mnie, że nie dała mi wypłaconych pieniędzy (wcześniej zapewniała, że żadna dyspozycją nie zapisała się w systemie). Moje pieniądze trafiły do szuflady w biurku. Kiedy 13.11. przyszłam do banku ponownie po pieniądze poprosiłam o wydanie mi potwierdzenia złożonej dyspozycji zamknięcia konta. Pani Magda powiedziała ze bardzo ją tym zaskoczyłam. Nie wiem czym bo do tej pory wydawało mi się rzeczą normalną, że klient otrzymuje potwierdzenie złożenia dyspozycji w banku. Dostałam to potwierdzenie ale nie z datą kiedy faktycznie złożyłam wypowiedzenia ale z datą bieżącą, czyli 13.11. Nie wiem dlaczego Alior Bank reklamuje się sloganem Wyższa kultura bankowości skoro ma niedouczonych i niekulturalnych pracowników. Jak dla mnie jest to bank który nie wie co naprawdę oznacza bankowość.