Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Yes
Treść opinii: Do wczorajszego wieczoru salony Yes wydawały mi się synonimem luksusu i miejscem zdecydowanie godnym zaufania, zapewniającym spokój wyboru. Do wczoraj. Wczoraj, w salonie w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku stało się coś, co sprawiło, że inaczej patrzę na firmę. W ciągu dnia zdałem sobie sprawę, że 10 listopada może być uznany za rocznicę pewnego ważnego wydarzenia i postanowiłem dać żonie kosztowny drobiazg. Kiedy wracaliśmy wieczorem do domu zatrzymaliśmy w Galerii Bałtyckiej po ostatnie zakupy. Żona poszła do apteki, ja załatwiałem inne sprawy. Umówiliśmy się na spotkanie w jednym ze sklepów. Ponieważ miałem chwilę swobody, przeszedłem przez kilka sklepów jubilerskich. Ostatnim z nich i to tym, w którym coś do mnie krzyknęło był sklep YES. Znalazłem wisiorek, który chciałem kupić. Gdy już byłem blisko decyzji ostatecznej w oczy rzucił mi się inny, z brylantem w cenie 399 zł. Decyzja była szybka. Po chwili wisiorek leżał na ladzie obok mojej karty kredytowej. W tym momencie przeżyłem szok. Na zawieszce widać było kwotę o 100 zł wyższą. W tym czasie pracownica skrzętnie sprzątnęła plastikową cenówkę. Po zwróceniu uwagi i chwilach ceregieli wyjęła ją z powrotem. Po wskazaniu, na cenówkę stwierdziłem, że to jest oferta cenowa, za jaką wystawiono wisiorek. W takiej cenie powinien zostać sprzedany. Umiejętności, a w zasadzie klasa kupiecka personelu okazały się jednak na tyle niskie, że obstawał przy tym, że właściwa jest cena z zawieszki. Tłumaczenia, że klienta nie może obchodzić błąd personelu na nic się zdały. Również stwierdzenie, że sposób, w jaki personel postąpi rzutować będzie na sposób postrzegania sklepu. Można go bowiem postrzegać jako sklep honorowy, ale i jako sklep, w którym informacja jest mocno dowolna. Być może certyfikaty wystawiane dla biżuterii są również swobodną interpretacją. Być może kamienie deklarowane jako brylanty są po prostu dobrej jakości szkiełkiem, a złoto zwykłym tombakiem. Fakt, że wcześniej podjąłem decyzję, a wisiorek mi się spodobał (później również i żonie) i kupiłbym go za cenę z zawieszki, a może i wyższą z powodu pomyłki w drugą stronę nie zmienia jednak tego, że czuję się oszukany i okradziony. Nawet mimo tego, że zaofiarowano mi 10% rabatu. Widząc moje zainteresowanie wymuszono na mnie w stylu bazarowym zachowanie niekorzystne w stosunku do wcześniej złożonej oferty. Na deser zaś otrzymałem coś, czego w tak (dotychczas miałem takie wrażenie, a jest to 3 produkt z brylantami kupiony w Yesie) profesjonalnym miejscu się nie spodziewałem. Powiedziano, że przecież nie muszę kupować. Nikt mnie nie zmusza. Działanie zmierzające do zdobycia i zachowania klienta na lata zgodne z kanonami sztuki skutecznej sprzedaży. Brawo. Jeden klient niezadowolony jest ważniejszy niż 1000 zadowolonych. Na dziś fima ma we mnie rzecznika tych pierwszych. Na dziś widzę firmę Yes, jako firmę niewiarygodną. Tombak, to słowo, które kojarzyć mi się będzie z firmą YES. Tombak wygląda jak złoto, a po bliższych oględzinach rozczarowuje. Yes wydawał mi się firmą profesjonalną i godną zaufania. Po wczorajszych zakupach, ani jej nie ufam, ani nie uważam za profesjonalną.