Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Mary

Dotycząca firmy: MAMMA TINELLO

Treść opinii: Moja pierwsza wizyta w Saloniku Ciążowym Mamma Tinello miała miejsce ponad dwa miesiące temu. Szukałam wtedy spódnicy i bluzki na czas ciąży. Sprzedająca przywitała mnie, pokazała odzież, którą byłam zainteresowana oraz sama zaproponowała kilka strojów. Niestety nie mogłam zapłacić za wybrane ciuchy (odzież w sklepie kosztuje w granicach 120 - 160 pln/szt.) - nie miałam wystarczającej ilości gotówki, a w sklepie nie można było płacić kartą. Zapytałam, czy istniałaby możliwość odłożenia ciuchów do następnego dnia. Sprzedająca zgodziła się, a ja wypłaciłam pieniądze i następnego dnia zakupiłam bluzkę i spódnicę. Gdy ostatnio odwiedziłam Salonik, zobaczyłam już na drzwiach wejściowych informację o możliwości płacenia kartą. Sprzedająca przywitała mnie z uśmiechem i gdy powiedziałam, że szukam jeansów, pokazała mi dostępne fasony - zwróciła uwagę na komfort noszenia, ozdobny delikatny haft oraz możliwość "przerobienia" ich po ciąży na "zwykłe" spodnie. Przy okazji poleciła także bieliznę ciążową oraz zauważyła, że są już dostępne ciepłe rajstopy na zimę. Gdy spojrzała na moją spódnicę, poznała że to z "jej" sklepu - zapytała, czy jestem zadowolona z zakupu, jak się nosi, jak ją piorę... W sklepie nie było innych klientek, więc sprzedająca poświęcała mi całą uwagę. Nawet gdy zadzwonił telefon, sprzedająca przeprosiła mnie, mówiąc, że to służbowy, ale odebrała go informując, że oddzwoni później, ponieważ ma klientkę. Sprzedająca doradzała mi z dużym zaangażowaniem, zwracając uwagę na istotne szczegóły. Zdziwiłam się trochę, gdy stwierdziła, że nie była w ciąży, a swoją wiedzę opiera na doświadczeniu i rekomendacjach klientek sklepu. Gdy zdecydowałam się na parę jeansów, sprzedająca zapytała mnie o kupon promocyjny (10% zniżki - dostałam go podczas pierwszych zakupów), podała kwotę po rabacie i sama zwróciła uwagę na możliwość płacenia kartą. Sprzedająca przeprosiła mnie jeszcze za brak firmowych toreb (miała je otrzymać wraz z dostawą odzieży z Poznania, ale przyszły tylko ciuchy) i szybko przyniosła "zastępczą" foliówkę. Zapakowala spodnie, podziękowała za zakupy i zaprosiła ponownie.