Opinia użytkownika: hoopoe_1
Dotycząca firmy: Yves Rocher
Treść opinii: Podczas zakupów w Galerii Dominikańskiej wstąpiłam z moim chłopakiem i jego kolegą do Yves Rocher w celu zakupu wcześniej upatrzonych perfum Ode au reve i odbioru prezentu urodzinowego (jest to jeden z przywilejów posiadaczy karty stałego klienta). W sklepie był dość duży ruch dlatego nie od razu udało nam się podejść do półki gdzie owe perfumy leżały. Przy kasie była pięcioosobowa kolejka, dodatkowo około dziesięciu klientów (włączając nas) , którzy rozglądali się po sklepie. Sklep jest dość mały dlatego było ciasno. Nasz kolega postanowił więc poczekać na zewnątrz, bo stojąc z nami przy półce tylko przeszkadzał osobom próbującym dojrzeć jakiegoś kosmetyku. Na środku sklepu stał dość duży stół, na którym zawsze jest umieszczona tzw."kolorówka" czyli wszelkie kosmetyki do makijażu. Na dwóch ścianach ustawione były białe, schludnie wyglądające półki: po prawej od wejścia ustawione są na nich perfumy, wody toaletowe, szampony, odżywki; po lewej od wejścia balsamy do ciała, żele pod prysznic, kremy itp. Przy każdym kosmetyku jest umieszczona plastikowa etykieta z nazwą kosmetyku, ceną, ewent. ceną promocyjną i pojemnością danego specyfiku co ułatwia zakupy. To raczej stała organizacja sklepów sieci Yves Rocher dlatego nieważne gdzie, zawsze łatwo mi się w tym sklepie odnaleźć. Dwie panie stały za kasą i dwie pomagały "na sklepie" klientom w wyborze kosmetyków. Wszystkie były ubrane na ciemnozielony kolor. Uderzyło mnie , że jedna z nich pomimo tak dużego ruchu stała ze splecionymi za plecami rękoma i obserwowała jak klienci psikają testerami po białych paskach jakby ich pilnowała. Ponieważ ja wcześniej znałam zapach wypatrzonych przeze mnie perfum, już ich nie wypróbowywałam tylko wzięłam nowe opakowanie i udałam się do kolejki żeby nie tracić czasu. Klientka przede mną zakończyła już zakupy, ale miała jeszcze kilka pytań do kasjerki dot. zniżek na kosmetyki. Ta odpowiadała jej konkretnie, sucho i rzeczowo, wyglądała na zmęczoną. Wyglądało na to, że klientka chciała jeszcze o coś spytać , ale kasjerka nie dała jej dojść już do słowa i powiedziała "proszę do kasy". Podeszłam niezdecydowanie bliżej i podałam kasjerce moje perfumy i ulotke uprawniającą mnie do obioru upominku urodzinowego. Nie usłyszałam "dzień dobry" ani "co dla Pani?" po prostu zabrała te rzeczy, nabiła na kasę perfumy. Ta ulotka dawała mi możliwość 40% zniżki na zakup dowolnego kosmetyku, więc zapytałam czy mogę z niej skorzystać właśnie teraz, żeby mniej zapłacić za perfumy. W odpowiedzi usłyszałam: "Poprosze o karte stałego klienta" po czym "Zniżka będzie naliczana od ceny detalicznej a nie promocyjnej" tonem mówiącym : "żeby nie była Pani potem zdziwiona!" Wszystko mówiła nie patrząc na mnie, szybko i dość nieprzyjemnie. Zapłaciłam i zabrałam rzeczy. Nie usłyszałam 'Dziękuje ani do widzenia" choć sama tych słów użyłam. Nigdy wcześniej w Yves Rocher nie spotkałam się z taką niemiłą obsługą, myśle, że przez duży ruch wszyscy klienci byli traktowani "po macoszemu" byle szybko, byle już sobie poszli. Mimo wszystko dalej bedę odwiedzać te drogerie.