Opinia użytkownika: Karol_139
Dotycząca firmy: Baby maxx
Treść opinii: Odwiedziny w sklepie Baby-Maxx w Psarach pod Wrocławiem były dla mnie jak powrót do czasów PRL-u. Słyszałem już o tym sklepie, a że reklamy w radio ciągle o nim przypominają postanowiliśmy go z żoną odwiedzić. Przybyliśmy do sklepu na pół godziny przed jego zamknięciem. Było prawie pusto – nie tylko z powodu niewielkiej liczby klientów, ale również towaru wydawało się niewiele w dwóch wielkich halach ekspozycyjnych. Żaden ze sprzedawców nie przywitał się z nami, choć jedna z pań minęła nas w uliczce z zabawkami. Przyjechaliśmy do Baby-Maxxa z zamiarem dokładniejszego obejrzenia wózków dla dzieci. Oglądaliśmy już kilka modeli w innych sklepach. Tutaj chcieliśmy głównie poszerzyć naszą wiedzę oraz sprawdzić atrakcyjność cen i asortyment sklepu. Znaleźliśmy ładny wózek i zaczęliśmy się rozglądać za pomocnym i chętnym do rozmowy sprzedawcą. Dwie alejki dalej stały dwie panie, które zajęte były żywą rozmową. Podszedłem do nich z pytaniami. Uznały, że na odległość (pomimo że żona stała nadal przy wózkach) lepiej wyjaśnią ich cechy. Wyglądało to śmiesznie, bo kilka razy kursowałem od żony do mało zainteresowanych sprzedawczyń, powoli tracąc ochotę na dalsze przebywanie w tym sklepie. W końcu jedna z nich zdecydowała się przenieść w pobliże wózków. Niestety nie doszło do demonstracji ani jednego modelu, a ponadto sprzedawczyni nie popisała się swoją wiedzą. Po prostu stanęła przy nas i patrzyła, jak próbowaliśmy zgadnąć, jak się rozkłada oparcie, zakłada gondolę, itp. O podpowiedziach z jej strony nie było nawet mowy. Na pytanie o zalety bazy fotelika odpowiedziała, że po prostu jedni klienci kupują fotelik z bazą inni bez - jak kto woli. Zostaliśmy naprawdę zniechęceni do przyjeżdżania tutaj, na co dodatkowo nałożyła się spora odległość od centrum miasta, roboty drogowe w okolicy i brak innych, alternatywnych sklepów w sąsiedztwie, żeby szybko odreagować wizytę Baby-Maxxie.